---------------------------------------------------------------
Nie mogłam uwierzyć w to, kogo zobaczyłam. Zamrugałam kilka razy, aby mieć pewność, czy to nie jakieś halucynacje. Bo przecież to było niemożliwe. Ta dziewczyna, wyglądała jak..ja! Nagle popatrzyła w moją stronę i była tak zaskoczona, jak ja. Zaczęłyśmy iść chodnikiem w swoją stronę, nie odrywając od siebie wzroku. Kiedy dzieliło nas zaledwie pół metra, zatrzymałyśmy się.
- Dlaczego ty wyglądasz jak ja? - zapytałam.
- Nie! To ty wyglądasz jak ja! - odrzekła. Dotknęłam lekko palcem nosa dziewczyny, aby mieć pewność, że ona jest prawdziwa. Ale zaraz! To by mogło wszystko wyjaśnić! Może Amber to właśnie jej zrobiła zdjęcie, jak całuje się z jakimś chłopakiem, a nie mi...
- Kim ty jesteś? - jęknęłam. - I kim ja jestem...
- Nie mam zielonego pojęcia - mruknęła. - Jestem Anabell...
- Loree - przedstawiłam się. - Nigdy cię tu nie widziałam...
- Bo przyjechałam tu tydzień temu - powiedziała. To by się zgadzało. Amber dała to zdjęcie Justinowi tydzień temu...Ale nie to powinno mnie teraz interesować. Powinnam się dowiedzieć, kim do jasnej cholery jest ONA! Zaraz, zaraz...Moja matka przecież wysłała ojcu ten list, w którym dowiedziałam się, że jestem adoptowana, ale nie przeczytałam go do końca. Może tak piszę, że ja...mam siostrę...
- No a mogę wiedzieć, po co tu przyjechałaś?
- Dowiedziałam się, że jestem adoptowana i że stąd pochodzą moi rodzice...
- No właśnie ja też... - mruknęłam. - Jest pewna szansa, że jesteśmy siostrami, ale o tym nie wiemy...
- A jak możemy się dowiedzieć?
- Chodź do mnie. Po drodze ci wszystko wytłumaczę - rozkazałam. Anabell kiwnęła głową i ruszyłyśmy w stronę mojego domu.
***
- Gdzie jest ten list... - burknęłam i dalej przeszukiwałam szuflady. Kiedy szłyśmy do mnie, opowiedziałam Anabell o liście, w którym może być wszystko napisane. Zgodziła się mi pomóc, bo sama nie wiedziała o co chodzi.
- Mam! - krzyknęła w pewnej chwili dziewczyna. Podbiegłam do niej i zaczęłyśmy czytać list. W końcu doszłyśmy do tego, co mogło zmienić nie tylko moje, ale i życie An.
- Musisz też powiedzieć Loree o jednym - czytałam. - O tym, że ma siostrę. Ma ona na imię Anabell i mieszka teraz w Memphis. - przerwałam. Spojrzałam na Anabell. Na jej twarzy malował się szok. - Jesteś z Memphis? - zapytałam. Dziewczyna spojrzała na mnie i kiwnęła głową. - O kurwa!
- Jesteśmy siostrami?! - krzyknęła dziewczyna. - Dlaczego ja dowiaduje się o tym dopiero teraz? Właściwie, to dlaczego MY dowiadujemy się o tym dopiero po siedemnastu latach?
- Nie wiem... - mruknęłam. - W każdym razie moja matka musi mi wszystko wytłumaczyć. - warknęłam. Wyjęłam z kieszeni telefon, wykręciłam numer mamy i przyłożyłam go do ucha.
- Daj na głośnomówiący - odrzekła. Kiwnęłam głową i zrobiłam to, o co prosiła dziewczyna...Jeden sygnał, drugi sygnał, trzeci...Odebrała.
Mama : Halo?
Lor : Mamo? Dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej, że mam siostrę?
Mama : Przeczytałaś list?
Lor : Właściwie, to przeczytałam go dopiero wtedy, kiedy spotkałam swój sobowtór na ulicy...
Mama : Spotkałaś ją?
Lor : Tak! Siedzi teraz obok mnie. No dlaczego mi nie powiedziałaś?
Mama : Bałam się, że będziesz próbowała ją odnaleźć...
Lor : I tylko dlatego tak długo ukrywałaś przede mną prawdę?
Mama : Ale Lor...
Nie pozwoliłam jej dokończyć, ponieważ się rozłączyłam. Usiadłam na kanapie i schowałam twarz w dłonie. Głośno westchnęłam i nagle poczułam, że ktoś mnie przytula. Była to Anabell.
- Mi też jest w to trudno uwierzyć... - mruknęła.
- Ty przyjechałaś tu z kimś? - zapytałam.
- Z rodzicami.
- A zamieszkacie tu? W sensie w tym mieście?
- Raczej nie...A co?
- Bo skoro mam siostrę, to nie chce żeby wyjeżdżała - powiedziałam i również przytuliłam dziewczynę. - Mam nadzieję, że zostaniesz - dodałam. I wtedy coś mi się przypomniało. - An, czy to ty tydzień temu całowałaś się w jakimś chłopakiem? Taki szatyn...
- Skąd wiesz? - zapytała. No więc opowiedziałam jej o wszystkim i poprosiłam, aby poszła ze mną do Justa. Inaczej by nie uwierzył, prawda? An oczywiście się zgodziła.
- Nawet nie wiesz, ile to dla znaczy. Dzięki, że chcesz mi pomóc.
- W końcu jesteś moją siostrą, prawda? A rodzinie trzeba pomagać - oznajmiła i uśmiechnęła się do mnie szeroko. Odwzajemniłam uśmiech. - Idziemy? - zapytała. Kiwnęłam głową. Wyszłyśmy z domu i skierowałyśmy się w stronę domu Justina.
Pod dom szatyna doszłyśmy jakieś pół godziny później. Stanęłyśmy przed drzwiami, spojrzałyśmy na siebie i zadzwoniłam do drzwi. Dźwięk dzwonka rozproszył się po całym domu. Chwilkę później przed drzwiami stanął Justin. Gdy zobaczył mnie i moją siostrę, szczęka mu opadła i to dosłownie. Patrzył się raz na mnie, raz na moje klona. Nie mógł uwierzyć w to, co widzi. Zupełnie tak, jak ja, kiedy zobaczyłam Anabell.
- Dlaczego ja widzę podwójnie? Przecież nic nie piłem... - mruknął.
- Przyszłam ci tylko powiedzieć, że nie mi Amber zrobiła zdjęcie, tylko mojej siostrze. O właśnie jej - wskazałam palcem na An.
- Al...A...T..To ty... - jąkał się. - To ty masz siostrę?
- Dowiedziałam się o tym jakąś godzinę temu. No więc? Możemy pogadać?
- Jasne, wejdź - odrzekł i zrobił mi miejsce, żebym mogła przejść.
- Wpadnij wieczorem do mnie, to pogadamy - powiedziałam do An i weszłam do środka. Ściągnęłam buty i kurtkę i poszliśmy do salonu. Usiadłam na kanapie obok Justa i zaczęłam mu wszystko opowiadać. Widać było, że jest tym trochę zaskoczony, ale mi nie przerywał. Kiedy wreszcie skończyłam moją "opowieść" szatyn oparł łokcie o kolana i schował twarz w dłonie. Wpatrywałam się w niego, póki nie podniósł głowy.
- Jak ja mogłem być taki głupi i ci nie uwierzyć - warknął sam do siebie. - Przepraszam cię. Nawet nie wiesz jak mi głupio, ale byłem pod wpływem jakiegoś impulsu. Byłem po prostu wkurzony. Przepraszam i błagam...Wybacz mi... - odrzekł i popatrzył na mnie błagalnym wzrokiem. Westchnęłam i lekko się uśmiechnęłam.
- Tobie zawsze - odrzekłam. Chłopak uśmiechnął się szeroko i przytulił mnie do siebie.Nareszcie poczułam ogromną ulgę. Wiedziała już, że wszystko między nami jest wyjaśnione i że wreszcie będzie znowu razem. Przynajmniej miałam taką nadzieję...
- Czyli można powiedzieć, że wszystko poszło w niepamięć i dalej jesteśmy razem? - zapytałam z nutą nadziei w głosie.
- Tak, no chyba że myślisz, że jestem zwykłym dupkiem - odrzekł i spuścił głowę.
- Nie twoja wina, że Amber robi wszystko, żeby zniszczyć mi życie - mruknęłam i pocałowałam chłopaka. On zaczął oddawać pocałunki, kiedy ktoś wbiegł do salonu.
- Fuuu - zawołał. Spojrzałam w stronę głosu. Stał tam mały chłopiec, na oko miał dziesięć lat.
- Kto to jest? - zapytałam Justa nie odrywając wzroku od dzieciaka.
- Mój młodszy brat...
- Masz drugiego brata, a ja dopiero teraz się dowiaduję? - jęknęłam.
- Nie pytałaś - wzruszył ramionami. Popatrzyłam na niego wzrokiem typu "Are you fucking kidding me?" - Byan, chodź tu - rozkazał. Chłopiec posłuchał go, usiadł pomiędzy nami i uśmiechnął się do mnie.
- Jestem Loree - przedstawiłam się.
- A ja Byan. Ty jesteś dziewczyną mojego brata? - zapytał.
- Tak - odrzekłam i uśmiechnęłam się do niego.
- Chcesz coś zobaczyć? - szepnął mi cicho do ucha. Kiwnęłam głową. - Ale Justin musi wyjść z pokoju.
- Mógłbyś przynieść mi coś do picia? - zapytałam szatyna. Just kiwnął głową i poszedł do kuchni. - No? Co chciałeś mi pokazać? - chłopiec wyjął zza poduszki na kanapie jakiś album. Zaczął go przeglądać, aż w końcu pokazał mi jakieś zdjęcie.
- To jest Justin - powiedział i pokazał na nagiego chłopca, który biegał po trawie. Prawie wybuchłam śmiechem.
- Ile miał wtedy lat? - zapytałam i zaczęłam cicho chichotać.
- Chyba pięć - odrzekł. - Pokarze ci jeszcze jedno - oznajmił i wskazał palcem na drugie zdjęcie. Było na nim widać pięcioletniego Justina, który był oczywiście nagi, biegnącego w stronę aparatu. - Prawda, że miał małego? - zapytał. Tym razem nie wytrzymałam i wybuchłam nie pohamowanym śmiechem. Czego oni uczą tego dzieciaka..."Prawda, że miał małego?" Serio? Kto go takich zboczeństw uczy. Pewnie ma to po Dylanie. Eh...Co z tego dziecka wyrośnie.
- Z czego się śmiejesz? - zapytał Justin, który właśnie wszedł do salonu. Byan pokazał mi palcem, abym nic mu nie mówiła o albumie.
- A nic, nic. Twój brat mi kawał opowiedział - odrzekłam i usiadłam normalnie na kanapie. W oczach dzieciaka widać było ulgę. Just podał mi kubek i kazał Byan'owi iśc do swojego pokoju. Dzieciak powiedział mi tylko ciche "dzięki" i wyszedł z salonu.
- To co robimy? - zapytał.
- A co chcesz? - zapytałam i zbliżyłam się do chłopaka. Przygryzłam wargę i przejechałam mu palcem po klatce piersiowej.
- Mój brat jest na górze - powiedział.
- No racja - odrzekłam i odsunęłam się od szatyna. - Film? - zaproponowałam.
- Dobra - mruknął i podszedł do szafki z filmami. - Kryminał, horror, science fiction, fantasy, romans...
- Romans! - przerwałam mu.
- Nie... - jęknął i popatrzył na mnie maślanymi oczami.
- Romans - burknęłam.
- Błagam, tylko nie romans - błagał. - Komedia lepsza...
- No to puść "Seks w wielkim mieście 2". Komedia i romans w jednym - oznajmiłam. Justin burknął tylko coś pod nosem i włączył film. Usiadłam obok mnie, a ja oparłam głowę o jego ramię i oglądałam.
I jeszcze jedno : Dopóki Naćpana Żelkami, nie doda swojej fotki, którą miała dodać już tydzień temu, to ja nie dodaję rozdziałów. Jest to postanowione.
Pod dom szatyna doszłyśmy jakieś pół godziny później. Stanęłyśmy przed drzwiami, spojrzałyśmy na siebie i zadzwoniłam do drzwi. Dźwięk dzwonka rozproszył się po całym domu. Chwilkę później przed drzwiami stanął Justin. Gdy zobaczył mnie i moją siostrę, szczęka mu opadła i to dosłownie. Patrzył się raz na mnie, raz na moje klona. Nie mógł uwierzyć w to, co widzi. Zupełnie tak, jak ja, kiedy zobaczyłam Anabell.
- Dlaczego ja widzę podwójnie? Przecież nic nie piłem... - mruknął.
- Przyszłam ci tylko powiedzieć, że nie mi Amber zrobiła zdjęcie, tylko mojej siostrze. O właśnie jej - wskazałam palcem na An.
- Al...A...T..To ty... - jąkał się. - To ty masz siostrę?
- Dowiedziałam się o tym jakąś godzinę temu. No więc? Możemy pogadać?
- Jasne, wejdź - odrzekł i zrobił mi miejsce, żebym mogła przejść.
- Wpadnij wieczorem do mnie, to pogadamy - powiedziałam do An i weszłam do środka. Ściągnęłam buty i kurtkę i poszliśmy do salonu. Usiadłam na kanapie obok Justa i zaczęłam mu wszystko opowiadać. Widać było, że jest tym trochę zaskoczony, ale mi nie przerywał. Kiedy wreszcie skończyłam moją "opowieść" szatyn oparł łokcie o kolana i schował twarz w dłonie. Wpatrywałam się w niego, póki nie podniósł głowy.
- Jak ja mogłem być taki głupi i ci nie uwierzyć - warknął sam do siebie. - Przepraszam cię. Nawet nie wiesz jak mi głupio, ale byłem pod wpływem jakiegoś impulsu. Byłem po prostu wkurzony. Przepraszam i błagam...Wybacz mi... - odrzekł i popatrzył na mnie błagalnym wzrokiem. Westchnęłam i lekko się uśmiechnęłam.
- Tobie zawsze - odrzekłam. Chłopak uśmiechnął się szeroko i przytulił mnie do siebie.Nareszcie poczułam ogromną ulgę. Wiedziała już, że wszystko między nami jest wyjaśnione i że wreszcie będzie znowu razem. Przynajmniej miałam taką nadzieję...
- Czyli można powiedzieć, że wszystko poszło w niepamięć i dalej jesteśmy razem? - zapytałam z nutą nadziei w głosie.
- Tak, no chyba że myślisz, że jestem zwykłym dupkiem - odrzekł i spuścił głowę.
- Nie twoja wina, że Amber robi wszystko, żeby zniszczyć mi życie - mruknęłam i pocałowałam chłopaka. On zaczął oddawać pocałunki, kiedy ktoś wbiegł do salonu.
- Fuuu - zawołał. Spojrzałam w stronę głosu. Stał tam mały chłopiec, na oko miał dziesięć lat.
- Kto to jest? - zapytałam Justa nie odrywając wzroku od dzieciaka.
- Mój młodszy brat...
- Masz drugiego brata, a ja dopiero teraz się dowiaduję? - jęknęłam.
- Nie pytałaś - wzruszył ramionami. Popatrzyłam na niego wzrokiem typu "Are you fucking kidding me?" - Byan, chodź tu - rozkazał. Chłopiec posłuchał go, usiadł pomiędzy nami i uśmiechnął się do mnie.
- Jestem Loree - przedstawiłam się.
- A ja Byan. Ty jesteś dziewczyną mojego brata? - zapytał.
- Tak - odrzekłam i uśmiechnęłam się do niego.
- Chcesz coś zobaczyć? - szepnął mi cicho do ucha. Kiwnęłam głową. - Ale Justin musi wyjść z pokoju.
- Mógłbyś przynieść mi coś do picia? - zapytałam szatyna. Just kiwnął głową i poszedł do kuchni. - No? Co chciałeś mi pokazać? - chłopiec wyjął zza poduszki na kanapie jakiś album. Zaczął go przeglądać, aż w końcu pokazał mi jakieś zdjęcie.
- To jest Justin - powiedział i pokazał na nagiego chłopca, który biegał po trawie. Prawie wybuchłam śmiechem.
- Ile miał wtedy lat? - zapytałam i zaczęłam cicho chichotać.
- Chyba pięć - odrzekł. - Pokarze ci jeszcze jedno - oznajmił i wskazał palcem na drugie zdjęcie. Było na nim widać pięcioletniego Justina, który był oczywiście nagi, biegnącego w stronę aparatu. - Prawda, że miał małego? - zapytał. Tym razem nie wytrzymałam i wybuchłam nie pohamowanym śmiechem. Czego oni uczą tego dzieciaka..."Prawda, że miał małego?" Serio? Kto go takich zboczeństw uczy. Pewnie ma to po Dylanie. Eh...Co z tego dziecka wyrośnie.
- Z czego się śmiejesz? - zapytał Justin, który właśnie wszedł do salonu. Byan pokazał mi palcem, abym nic mu nie mówiła o albumie.
- A nic, nic. Twój brat mi kawał opowiedział - odrzekłam i usiadłam normalnie na kanapie. W oczach dzieciaka widać było ulgę. Just podał mi kubek i kazał Byan'owi iśc do swojego pokoju. Dzieciak powiedział mi tylko ciche "dzięki" i wyszedł z salonu.
- To co robimy? - zapytał.
- A co chcesz? - zapytałam i zbliżyłam się do chłopaka. Przygryzłam wargę i przejechałam mu palcem po klatce piersiowej.
- Mój brat jest na górze - powiedział.
- No racja - odrzekłam i odsunęłam się od szatyna. - Film? - zaproponowałam.
- Dobra - mruknął i podszedł do szafki z filmami. - Kryminał, horror, science fiction, fantasy, romans...
- Romans! - przerwałam mu.
- Nie... - jęknął i popatrzył na mnie maślanymi oczami.
- Romans - burknęłam.
- Błagam, tylko nie romans - błagał. - Komedia lepsza...
- No to puść "Seks w wielkim mieście 2". Komedia i romans w jednym - oznajmiłam. Justin burknął tylko coś pod nosem i włączył film. Usiadłam obok mnie, a ja oparłam głowę o jego ramię i oglądałam.
***
Właśnie razem z Justinem jechaliśmy na motorze. Uparł się, że podwiezie mnie do domu, bo to niebezpieczne samej chodzić o tej porze do domu. Ta...była dwudziesta. Jeszcze nie było tak późno, ale pewnie chodziło mu o Dicka. Ogólnie, to miło, że się o mnie troszczy. Jeszcze nikomu nie zależało na mnie tak, jak Justowi. Dopóki nie złapią Dicka, to pewnie w ogóle zakaże mi wychodzić z domu.
Kiedy dojechaliśmy pod mój dom, pożegnałam się z szatynem i weszłam do środka. Ściągnęłam buty, kurtkę o weszłam do salonu. Na kanapie siedział Daniel i rozmawiał z Anabell.
- No hej - powiedziałam. Dan zerwał się z kanapy i patrzył raz na mnie, raz na An z przerażeniem. - No nie mów, że myślałeś, że ona to ja - powiedziałam oburzona.
- Skoro ty to ty, to kim jest ona? - zapytał i wskazał na moją bliźniaczkę.
- Nie powiedziałaś mu? - zwróciłam się do mojego klona.
- Tłumaczyłam, ale on się uparł, że ja to ty i że próbuje go nabrać.
- Lor, dlaczego nie powiedziałaś, że masz siostrę?! - zawołał zirytowany Daniel.
- Bo dowiedziałam się o tym kilka godzin temu - oznajmiłam, usiadłam obok Anabell i zaczęłyśmy rozmawiać.
***
Obudziły mnie dźwięk mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Numer zastrzeżony. A która godzina? Spojrzałam na zegar nad drzwiami do mojego pokoju. Trzynasta trzy. Ah, jakie to wspaniałe uczycie, kiedy nie trzeba iść do szkoły, bo cała szkoła śmierdzi. Powód? Ktoś wpuścił do niej cztery skunkse, a co działo się dalej, to chyba wiadomo.
Wzięłam do reki telefon i odebrałam.
Lor : Halo?
tel : Witaj Loree...
Lor : Dick? Po co dzwonisz?
Dick : Masz przyjść do opuszczonej chatki w lesie, obok twojego domu. Wiesz, który to...
Lor : Nigdy. Nie jestem, aż taka głupia.
Dick : A jeśli powiem, że mam kogoś, na kim ci zależy?
Lor : O czym ty mówisz?
tel : Lor, nie słuchaj go. Nie idź tam. On cię zabiję!
Lor : Justin?
Dick : Teraz chyba wiesz, o kogo mi chodzi...
Lor : Ty świnio!
Dick : Nie pozwalaj sobie kotku...
Lor : Eh...Jeśli tam przyjdę, to wypuścicie go?
Dick : Oczywiście, że tam...
Lor : Dobra, kiedy mam przyjść?
Dick : Dzisiaj, punkt siedemnasta. Nie spóźnij się.
Lor : Nie mam zamiaru...
-----------------------------------------------------
No to teraz oceńcie ten rozdział od 1 do 100.
A, i jeszcze jedno. Ten blog będzie mieć jeszcze jakieś dziesięć rozdziałów. Myślę, że nie więcej. Ale jak coś, to zacznę pisać kolejne opowiadanie :)
Pozdrawiam
I jeszcze jedno : Dopóki Naćpana Żelkami, nie doda swojej fotki, którą miała dodać już tydzień temu, to ja nie dodaję rozdziałów. Jest to postanowione.
Rozdział wspaniały i się nie kłuć ze mną 100000%wspaniały kocham kocham czekam na next. Nie spodzoewalam się takiego obrotu spraw zarombiaszczy po prostu
OdpowiedzUsuń200/100! KUWA to jest BISTTEEE! Zabije Naćpaną Żelkami, też chcę żęby dodała zdj.!
OdpowiedzUsuńJak nie doda fotki, to pomogę ci ją zabić. Tylko najpierw musimy się dowiedzieć, gdzie mieszka xD
UsuńBŁAGAM CIĘ, EWA, BŁAGAM, DODAJ TE ZDJĘCIA, PROSZĘ, PROSZĘ! Bo jak nie, to ja się z niecierpliwości, co się dalej stanie, normalnie zabiję się. A jak się, to ja też już nic u siebie nie napiszę o.O
OdpowiedzUsuńMarcela, proszę Cię, weź mi powiedz, co się stanię, błagam! *i to na kolanach* Jestem w stanie załamania, depresji i desperacji i tym samym gotowa do pobicia brata xD (który mnie właśnie teraz denerwuje...)
Jezu... Umrę z nerwów...
Rozdział? 100000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000/100
Może trochę przesadziłam z tymi zerami. Chociaż błąd, wcale nie przesadziłam :D
Jeszcze jeden raz napiszesz, że rozdział nie wyszedł, jest najgorszy, itp itd, to: znajdę cię, zaknebluję, zamknę w jakiejś piwnicy i każę ci pisać rozdziały 24h na dobę. Chcesz tego?
Jak to do końca zostało 10 rozdziałów?!?!?! Zabawne. Chyba se jaja robisz.
Świetny, cudowny, zajebisty, najlepszy rozdział. Czekam na nexta z wielką, ogromną niecierpliwością (lecz nie gwarantuję, że do tego czasu przeżyj€ :D)
Jak coś, to mogłabym pisać 24 godziny na dobę, ale rodzice by mi nie pozwalali. Do tego jeszcze szkoła...Jak coś, to możesz mnie porwać xD
UsuńEj! To nie tak miało być! Powinnaś napisać coś w stylu: "Nie, tylko nie to! Okej, rozdział wyszedł świetny, a w ramach rekompensaty dodam kolejny wcześniej." No i dlaczego wszystko zepsułaś? :'( xD
UsuńEj! To nie tak miało być! Powinnaś napisać coś w stylu: "Nie, tylko nie to! Okej, rozdział wyszedł świetny, a w ramach rekompensaty dodam kolejny wcześniej."Zgadam się z Agą :)
UsuńSitzu M.
Oj tam, oj tam xD
UsuńAle musi się ze mną zgodzić, że dawno kogoś nie zabiłam, prawda? Właśnie się zastanawiam kto może być moją kolejną ofiarą...
moja ocena wynosi: 100 :D
OdpowiedzUsuń- Dlaczego ja widzę podwójnie? Przecież nic nie piłem... - mruknął. <----- zajebiste ;'D
Łoł, bliźniaczki O.O
Dick, ty niewyżyty padalcu!
A może Naćpana to tak naprawdę pedofil i gwałciciel, który nie chce dać swojego zdjęcia? O.O
Radzę na nią uważać >_>
100/100 :D , no zarąbisty rozdział :D
OdpowiedzUsuńAle oczywiście żeby nie było za kolorowo, gdy nastąpiło pojednanie z Justem, Marcela musiała coś odjebać :D
Boże bożeńko....... Pisz pisz błagam na kolanach. Wow.... Nigdy mnie przestaniesz mnie zadziwiać :). Jesteś..... co tu dużo mówić....... Masz talent:D. Cudo :*Loree to ma życie ciekawe nie ma co. Najpierw Dick, potem strata adoptowanej ukochanej siostry i ukochanego taty, później znowu Dick, teraz poznała swoją biologiczną siostrę bliźniaczkę, którą co prawda jeszcze dobrze nie zna, ale już wie, że jest ona dla niej tak samo ważna jak Daniel i Lie oraz którą bardzo kocha i wzajemnością, bo Anabell również mimo tego, że jej również jest ciężko oswoić się z nową sytuacją, ale jedna jak i druga już nie mogą bez siebie żyć i już wywiązała się między nimi więź, a co dalej jedna jak i druga jest wstanie wskoczyć ogień, aby siebie ratować :D i tu właśnie to nastąpi An z Loree zastawią pułapkę na byłego głównej, żeby uwolnić Justa i już sobie wyobrażam jak zamiast Loree na spotkanie Anabell, która staje się przynętą(gdzie wcześniej Lor opowiada jej o Dicku) a w tym czasie Lor dzwoni po policję następnie An mówi do Lor coś takiego" I co siosta nasz plan się udał haha :) przybijając sobie piątkę, a szatyn przeciera oczy ze zdumienia hahaha piękne po prostu :D - co jest przepiękne :* aż się wzruszyłam jak przeczytałam gdy dziewczyny rozmawiały i jak Anabell przytula siostrę by ją pocieszyć tak jak by razem się wychowywały i nigdy nie zostały rozdzielone o czym świadczy fakt, że An zgodziła się pójść z Lor do Justa, aby jej siostra i jej ukochany wszystko sobie wyjaśnili"- Dlaczego ja widzę podwójnie? Przecież nic nie piłem...- haha :)- a tak w ogóle to fakt bardzo trudno jest na pierwszy rzut oka odróżnić bliźnięta jednojajowe, ale im częściej będzie się przebywać w ich towarzystwie tym szybciej można nauczyć się je odróżniać:). Mam tylko nadzieję, że Justin szybko nauczy się je odróżniać, bo jeśli nie to nie chciałabym być w jego skórze :D- haha
OdpowiedzUsuńJak dziesięć rozdziałów do końca?. Protestuję :)
Sitzu M.
Hahahaha:D, a najlepsza w tym wszystkim będzie mina Amber jak An przyjdzie odwiedzić Loree w szkole hahaha :) .Jej mina będzie bezcenna hahaha :)
UsuńSitzu M.
Niestety nie wiem czy twoja teza się sprawdzi, ponieważ mam inny pomysł.
UsuńPrawda, że dawno nikogo nie zabiłam ;D Buahahaha! xD
Błagam tylko nie mów, że chcesz, aby Loree straciła drugą siostrę i jedynego brata, albo Justa. Błagam Cię. Lie i tata to według Ciebie za mało? Już nie mówiąc o tym , że Loree i tak nie ma łatwego życia przez Dicka nie wspominając o tym, że wciąż nowych rzeczy się o sobie dowiaduje.No, ale pamiętajmy, że z jednej strony jest to tylko opowiadanie czysta fikcja, a z drugiej to ty jesteś jego autorem, więc masz prawo zrobić co tylko Ci się podoba oraz co tylko zechcesz ;) tak czy inaczej jestem ciekawa co nowego wymyśliłaś ;) na pewno przeczytam :D. Ah ta ciekawość przez nią wyląduje w piekle buhahaha :)
UsuńSitzu M.
tak jestem pedofilem -,-
OdpowiedzUsuńrozdział zajebisty
teraz pofantazjuję co będzie dalej, ok?
Loree pójdzie do Dicka. Potem on powie, że ją zgwałci i zabije ją i Justina! no i przystąpi do swojej roboty! Justin jakoś się uwolni i jebnie go w głowę... deską? tak, deską! i przyjebie mu tak mocno, że on zdechnie. Potem zjawią się psy i Loree i Just z obawy, że zamkną Justina uciekną! zaczną kraść i wg będą jak Bonie i Klajt (nie wiem jak się pisze jego imie) potem zmienią sobie nazwiska, trochę wygląd i będą normalnie żyć w rodzinnym gronie! oooo! a potem będzie drug część opka! córka Loree i Justa pójdzie do liceum, zaprzyjaźni się i tak dalej i tak dalej, ale jej wspaniałe życie się skończy gdy zamknął jej rodziców do pierdla! i ona nie będzie wiedziała o tym co się działo gdy jej rodzic byli młodzi! i powoli będzie się wszystkiego dowiadywała, ale oczywiście nie od rodziców tylko sama i to będzie kryminał! i jak będzie rozwiązywała zagadkę to zaprzyjaźni się z szefem mafii o ksywce Shadow (ale oczywiście nie będzie wiedziała, że to mafioza!) i zakochają się w sobie! i rozgryzie zagadkę dotyczącą jej rodziców! a potem dowie się, że jej chłopak to mafioza! i się z nim pokłóci, ale potem jak ją porwą (jacyś wrogowie jej chłopaka) to on pogna jej na ratunek! i ją uratuję i Heepy End! i ja szczęśliwa!
Kutfa ja to mam fantazję!!!!
dobra czekam na nexta!
Ja pierdolę, ta Twoja wyobraźnia zawsze mnie rozśmieszy xD
UsuńA co do rozdziału- ŚWIETNY daję 1000/100...
A i masz nową czytelniczkę ;p
PS- Naćpana, lepiej dodaj swoje zdj. bo też powoli zaczynam myśleć że jesteś pedofilem o.O A jak nie to ZABIJE, powieszę, postrzelę, poćwiartuję i jeszcze raz powieszę , postrzelę i zakopię...
''Kuroshitsuji
Jupi! Mam nową czytelniczkę!
UsuńMiło cię widzieć na moim blogu milordzie xD
Rozdział Super i nie kłame!
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta.Ale się będzie działo!
~Alice~
od 1/100 hmmmmmmmmm może 50/100
OdpowiedzUsuńjak dla mnie był ciekawy, ale tam coś mi nie pasowało. Ale i tak czekam na NEEEXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXTTTAAA!!!
Ej, co to ma znaczyć 10 r. do końca? ja ce więcej!
OdpowiedzUsuńHej (: Zostałaś nominowana do LBA, zajrzyj: http://undercover-students.blogspot.com/2014/02/liebster-blog-awards-aaaa.html
OdpowiedzUsuń