Patrzyłam się przez okno na mijane przeze mnie samochody, ludzi, drzewa. Nie mogłam uwierzyć, że wreszcie uwolniłam się z Miami i jadę do ojca do Nowego Jorku. Właściwie, to nie do Nowego Jorku, bo dom mojego ojca był na Nowym Jorkiem. Jakiś kilometr. A teraz pytanie. Dlaczego tak bardzo niecierpie Miami? To z powodu pewnej osoby, którą jest mój były. Nie wiem, jak mogłam tyle z nim wytrzymać. Pewnie to dlatego, że go kochałam, że teraz przegiął. Nie mam zamiaru chodzić z takim psycholem. Co takiego mi zrobił? Na początku wydawał się być normalnym nastolatkiem, lecz gdy zostaliśmy parą, całkowicie się zmienił. Poniżał mnie, wyzywał i szantażował filmikiem z dyskoteki. Ale gdy próbował mnie zgwałcić, już nie wytrzymałam.
Chodź to nie był jedyny powód. Moja matka nie dawała sobie ze mną rady. Wagarowałam, pyskowałam i pewnie nawet nie przeszłabym do następnej klasy, gdyby nie to, że moja matka zna się z dyrektorem szkoły. I to wszystko oczywiście przez mojego byłego. Przez niego się tak zmieniłam. Nawet prawie wylądowałam w poprawczaku.
- Proszę pani, dojechaliśmy - powiedział taksówkarz. Zapłaciłam mu i wysiadłam. Mężczyzna wyjął moje trzy walizki i dwa pudła z bagażnika i odjechał. Mam sama to wszystko nieść kilka metrów do drzwi? Poszaleli!
Podeszłam więc do drzwi dość dużego, białego domu. Zadzwoniłam do drzwi. Dźwięk dzwonka rozszedł się po całym domu. Nie ukrywam, byłam troszkę podenerwowana. W końcu nie widziałam ojca i siostry jakieś trzy lata. Wtem ktoś otworzył drzwi. Była to Julie.
- Loree? - zapytała i uśmiechnęła się.
- Lie?
- Loree! To ty! - krzyknęła dziewczyna.Zaczęłyśmy się przytulać, piszczeć i śmiać się jednocześnie. Nie ukrywam, stęskniłam się. - Wejdź, przecież nie będziemy tak stać.
- Najpierw musisz mi pomóc z bagażami.
- Dobra - mruknęła niezadowolona i poszłyśmy po walizki i pudła. Gdy wszystko było już w domu, poszłyśmy do salonu.
- Taaatoooo! Loree przyjechałaaa! - zawołała dziewczyna. Po chwili w salonie znalazł się mężczyzna wyższy ode mnie o głowę. Miał kruczoczarne włosy i okulary. Gdy mnie zobaczył szeroko się uśmiechnął.
- Loree - powiedział.
- Hej tato! - krzyknęłam i przytuliłam go.
- Nic się nie zmieniłaś - powiedział i poczochrał mnie po włosach.
- Taaatooo! Nie zaczynaj. Fryzurę mi zniszczysz - burknęłam obrażona.
- Dobra, dobra. Już cię zostawiam - odrzekł z uśmiechem. - Złożyłem już za ciebie papiery do nowej szkoły. Jutro zaczynasz. Wszystko jest już załatwione.
- No ty jak zawsze musisz zepsuć nastrój - mruknęłam i wszyscy się zaśmialiśmy. - Julie, pokaż siostrze jej pokój.
- Ok, chodź Loree - powiedziała i skierowałyśmy się na drugie piętro. Stanęłyśmy na środku korytarza i Julie zaczęła po kolei wskazywać na drzwi.
- Tam jest mój pokój, dalej taty, łazienka, drzwi na strych, pokój gościnny, łazienka i twój pokój - mówiąc to, wskazała na białe drzwi. Podeszłyśmy do nich i dziewczyna je uchyliła. Znalazłam się w małym, białym pokoju na poddaszu. Po prawej stronie była fioletowa kanapa, dalej białe łóżko i szafka z książkami. Naprzeciw drzwi było okno. Obok mnie stała komoda. Przy lewej ścianie stała duża, fioletowa szafa i dalej białe biurko z krzesłem. Obok łóżka stała malutka szafka, a na środku sufitu wisiała lampa.
- Podoba się? - zapytała dziewczyna.
- Czy się podoba? Tu jest cudownie - pisnęłam i uściskałam dziewczynę. Ta się szeroko uśmiechnęła.
- Dobra. Rozpakuj się i w ogóle. Jak coś, to wiesz gdzie jest mój pokój - odrzekła i wyszła. Zaczęłam więc rozpakowywać ubrania i moje rzeczy. Gdy wszystko było już na swoich miejscach, wybiła godzina 21.42. Czyli, że czas spać. Wzięłam więc piżamę i poszłam do łazienki. Po gorącym prysznicu, ubrałam piżamę i poszłam do pokoju. Tam położyłam się do łóżka i zasnęłam.
-----------------------------------------------------------------
I co? Ujdzie? Jak wyglądają osoby, dowiecie się zaglądając do zakładki Bohaterowie. Od teraz postaram się bardziej pisząc rozdziały, bo tamte w opowiadaniu Renesmee, były takie nijakie. Następny rozdziałek...w środę?
Lubie to *-*
OdpowiedzUsuńHmmmm....... Czy ujdzie?. Kochanieńka to jest bombowy, cudowny, genialny blog- zresztą jak i poprzedni :). Trochę inaczej przedstawiłaś tutaj główną bohaterkę jako buntowniczkę i osobę o mocnym charakterze, która sprawiała problemy mamie wagarując, pyskując, czy nie raz wdając się w bójki z osobami ze szkoły/klasy, która jak to ujęłaś jest szczera do bólu- uważam, że jest to bardzo dobra cecha oraz dobrze, że umie walczyć o swoje i nie daje sobą gardzić, ale z drugiej strony taka szczerość też nie jest dobra dlaczego?, bo czasami lepiej jest pewne sprawy przemilczeć, a po za tym każdy człowiek jest inny i np. jak coś komuś powie coś szczerze to tej osobie może sprawić przykrość, a przecież tak naprawdę nie wie dlaczego ta druga osoba tak się zachowuje, a nie inaczej, ponieważ nie jest na miejscu tej osoby i nie powinna jej oceniać, ale jestem zdania, że potrafi przyznać się do błędu i przeprosić. Ale tak naprawdę dziewczyna ma dobre serce i jeśli trzeba to robi wszystko co tylko może, aby stanąć w obronie słabszych osób lub tych, którzy są gnębieni przez innych :). A dlaczego zachowuje się w ten sposób?, ponieważ myślę iż bardzo przeżyła rozstanie rodziców, których bardzo kocha. Ale najważniejszy dlaczego się taką stała jest fakt iż była w toksycznym związku, gdzie była poniżana, wyzywana, szantażowana i omal jej chłopak jej nie zgwałcił- co to tego czynu jej chłopaka było karygodne, nic tylko go potępiać i najlepiej, aby ukarać wsadzając do więzienia za taki czyn na długie lata, aby w końcu zrozumiał, że to co zrobił jest chore, a najlepiej jakby jeszcze do tego skorzystał z pomocy psychologa!!!!!!. Szkoda tylko, że nie odeszła od niego jak tylko zaobserwowała u niego pierwsze symptomy w jego zachowaniu. Rozumiem, że buła zakochana, ale lepiej dać sobie od razu spokój za nim nie daj boże dojdzie do jakiegoś nieszczęścia..... Dobrze, że w pora się zorientowała, ale mimo wszystko to wydarzenie pokazuje, że ona tym swoim zachowaniem chciała pokazać mamie rodzicom, że tak nie była w stanie poradzić sobie z traumą, ponieważ nie mogła zwierzyć się swojej rodzicielce ze swoich problemów, gdyż ta pochłonięta nadmiarem obowiązków, że nie zauważyła iż z jej dzieckiem dzieje się coś niedobrego.... I myślę, że ta trauma wciąż bardzo odbija się na jej psychice, bo na zewnątrz jest otoczona tak jakby jakimś kokonem, kloszem i po prostu przez to co ją spotkało nie każdego dopuszcza do siebie i nie każdemu jest dane poznać jej prawdziwe ja :), ponieważ nie lubi okazywać swoich słabości.
OdpowiedzUsuńJak mówiłam uwielbiam i czekam na kolejny :*
Sitzu M.
Zapowiada się bardzo ciekawie =D
OdpowiedzUsuńOczywiście przejrzałam zakładkę bohaterzy i mam swojego typa xD
A dokładniej to Dylana *-* Przystojny ;P
A wracając do prologu... Ujdzie? To mało powiedziane, już to uwielbiam i czekam na kolejny rozdziałek :D
Bardzo fajna czcionka, jako to jest? ;p
W projektancie szablonów "walter turncoat" :3
Usuń