wtorek, 17 grudnia 2013

Rozdział VII A bad woman is a sort of woman a man never gets tired of

No więc wszystko co będzie pochylonym drukiem to będą tak jakby wspomnienia Belli xD

------------------------------------------------------

    - Narzeczona? Tato! - zwróciłam się do ojca.
    - To miała być niespodzianka. Mam nadzieję, że się cieszycie - powiedział zadowolony. Tak, cholernie się cieszę, że jakaś baba chce oskubać cię z kasy. Jestem przeszczęśliwa!
    - Oczywiście, że tak! - zawołała wesoło Julie i go przytuliła. Ogarnij się kobieto! Ojciec prowadzi samochód. Chcesz, żeby spowodował wypadek?
          Pod restaurację dojechaliśmy chwilkę później. Tata wysiadł z samochodu i otworzył drzwi tej zołzie. Ja i Lie także wysiadłyśmy i powędrowałyśmy za nimi.                                                      
          Weszliśmy do restauracji. Tata zamówił jakiś stolik i chwilkę później kelner zaprowadził nas do stolika pod oknem. Usiadłam obok Lie i Belli. Zamówiliśmy jakieś dania i czekając na nie, rozmawialiśmy.
    - Powiedz Bella. Gdzie ty pracujesz? - zapytałam kobiety. Ta się trochę zakłopotała.
    - No...ja na razie jestem bezrobotna - odrzekła. No teraz jestem jeszcze bardziej pewna, że ona chce oskubać mojego ojca.
    - Przepraszam, muszę do toalety - powiedziałam po pewnym czasie i poszłam do WC. Gdy załatwiłam swoją potrzebę, już miałam wychodzić z kabiny, gdy usłyszałam głos Belli. Zatrzymałam się i lekko uchyliłam drzwi. Rozmawiała przez telefon.
    - No...Nie martw się kotku. Zapłaci za to, co zrobił, tak jak jego przyjaciółeczka - powiedziała szyderczo. Zapłaci? Jak jego przyjaciółeczka? Czy...ona mówi o ciotce Emily? Teraz nie wytrzymałam! Wybiegłam z kabiny jak torpeda, podeszłam do kobiety i wyrwałam jej telefon z ręki.
    - Hej! Co ty robisz?! - krzyknęła i próbowała zabrać swój telefon.
    - Zamknij się! To ty zabiłaś ciocie! Zapłacisz za to! Zgłoszę to na policję! - krzyknęłam.
    - Tak? I co powiesz? Że dlaczego to zrobiłam? - zapytała, uśmiechnęła się szatańsko i próbowała odejść, ale ją zatrzymałam.
    - Gadaj co się stało!
    - To długa historia...
    - Mamy czas! Gadaj! - krzyknęłam i zaczęłam szarpać kobietę.
    - Nie teraz i nie tutaj! Nocuję u was. Przyjdę do ciebie wieczorem i wszystko opowiem - powiedziała spokojnie i wróciła do stolika. A to szmata! Od razu zadzwoniłabym na policję, ale muszę się wszystkiego dowiedzieć. Wszystkiego!
          Wróciłam do stolika. Udawałam, że nic się nie stało. Zaczęłam spokojnie jeść. Kiedy skończyliśmy, wróciliśmy do domu. Ja oczywiście poszłam do swojego pokoju, wzięłam piżamkę i powędrowałam do łazienki. Niestety była zajęta. Przez kogo? Przez Bellę. Wyszła po około dziesięciu minutach. Gdy mnie mijała, zatrzymała się na chwilkę, aby coś powiedzieć.
    - Przyjdę do ciebie, jak twój ojciec zaśnie. Nie czekaj na mnie w nocy - powiedziała i odeszła. Mam nie czekać? Czyli, że masz zamiar do mnie nie przyjść i mi wszystkiego nie opowiedzieć? W życiu bym tego nie przegapiła.
          Weszłam więc do łazienki i wzięłam długą kąpiel. Potem ubrałam na siebie moją piżamę i poszłam do pokoju. Gdy znalazłam się w nim, spojrzałam na zegar. Wskazywał on godzinę dwudziestą pierwszą dwadzieścia osiem. Aż tyle czasu spędziliśmy w restauracji? Dość dużo.
          Zgasiłam światło i usiadłam na łóżku opierając się plecami o poduszkę. Wzięłam jeszcze laptopa, położyłam na kolanach i weszłam na komixxy, potem na facebooka, a na końcu na bezyżuteczną. Siedziałam tak do godziny dwudziestej drugiej pięćdziesiąt trzy, kiedy usłyszałam, że drzwi do mojego pokoju się otwierają. Położyłam laptopa na biurku, a sama wpatrywałam się w wejście. Po chwili zauważyłam zarys sylwetki Belli.
    - Zaświeć jakaś małą lampkę, bo jak zaświecę tą wielką lampę, to twój ojciec się zorientuje, że nie śpimy - rozkazała. Zaświeciłam więc mają lampkę na biurku, a kobieta usiadła obok mnie.
    - No więc? - zaczęłam. Bella westchnęła.
    - To stało się pięć lat temu...

          Piękna kobieta o blond włosach szła ulicą, a za rękę trzymała małą, ciemnowłosą dziewczynkę. Widać było, że były bardzo szczęśliwe. W pewnej chwili ciemnowłosa mocno ścisnęła dłoń kobiety i nagle się zatrzymała.
    - Mamo, a ty mnie kochasz? - zapytała. Kobieta podeszła do dziewczynki, przykucnęła przy niej i uśmiechnęła się do niej szeroko.
    - Oczywiście, że cię kocham Susi - odrzekła i przytuliła dziewczynkę. Chwilkę później wstała i obie ruszyły w dalszą drogę. Po kilku minutach stanęły. Aby kontynuować spacer, musiały przejść przez przejście. Kobieta rozglądnęła się. W tej właśnie chwili jej córeczka wyrwała się i wbiegła na ulicę. Nieszczęście chciało, że w tej chwili jechał samochód. Kobieta próbowała jeszcze uratować dziewczynkę, ale nie zdążyła. Pojazd uderzył w trzylatkę z dużą prędkością. Dziewczynka miała zmiażdżoną głowę i była cała we krwi. Jeden z świadków wypadku zadzwonił za pogotowie, ale było za późno. Dziewczynka umarła...

    - I co do tego ma mój ojciec? - zapytałam.
    - Jechał tym samochodem, a prowadziła twoja ciotka - odpowiedziała spokojnie.
    - A jednak...To ty zabiłaś ciocię! - krzyknęłam, a do oczu napłynęły mi łzy. Bella zasłoniła mi ręką usta, abym nic nie mówiła.
    - Tak, ale nie udowodnisz mi tego. I nie mów nic twojemu ojcu. I tak ci nie uwierzy...
    - Co ty w ogóle od niego chcesz? - zapytałam wkurzona.
    - Sama się sobie dziwię, ale się w nim zakochałam. Teraz wiesz wszystko. Ale lepiej nie próbuj dzwonić na policję. Nie udowodnisz mi tego, po za tym mam alibi. Moi przyjaciele mi go udzielą. I do tego mój wujek jest komendantem - powiedziała i uśmiechnęła się szyderczo.
    - Ty żmijo - wysyczałam, a kobieta skierowała się do drzwi.
    - Lepiej bądź dla mnie miła, bo w końcu za niedługo będę twoją nową matką - odrzekła i wyszła.
          A to dziwka! Wszystko sobie zaplanowała. A najgorsze jest to, że wszystko wiem, ale nie mogę nic z tym zrobić. Wiem! Julie mi pomoże!
          Wstałam więc i wyszłam z pokoju. Swoje kroki powoli skierowałam w kierunku pokoju dziewczyny. Kiedy stanęłam przy nich, cichutko zapukałam i weszłam do środka. Lie chyba spała.
    - Julie...Budzimy się - szepnęłam i usiadłam na rogu jej łóżka. W tej chwili dziewczyna się obudziła.       - Loree? Co ty tu robisz? - zapytała trochę rozkojarzona.
    - Posłuchaj, musisz mi pomóc - poprosiłam dziewczynę. Ta usiadła i mnie słuchała.
    - To Bella zabiła ciotkę. Przyznała mi się do tego. Ale nie można tego zgłosić na policję. Ona ma alibi i do tego jej wujek jest...
    - Co ty wygadujesz? - przerwała. - Dlaczego mi kłamiesz prosto w oczy? Rozumiem, że nie chcesz, żeby ona była z ojcem, ale nie przesadzaj - powiedziała poirytowana.
    - Julie, przecież wiesz, że ja bym cię nie okłamała, a już na pewno nie w takiej sprawie.
    - Właśnie nie wiem Lor. Zmieniłaś się od naszego ostatniego spotkania. Jesteś zupełnie inna...
    - Ale bez przesady! Nie jestem taka! Nie kłamałabym w takiej sprawie! - krzyknęłam zdenerwowana i wybiegłam z jej pokoju. Nikt mi nie wierzy. Ona wszystkich omotała. Nawet moją ukochaną siostrę! Ona wywróciła moje życiu do góry nogami.
          Wróciłam do pokoju, upadłam na łóżko i zaczęłam płakać w poduszkę. Ona zabiła moją ciocię. Ukochaną ciocię...Zamordowała! Pozbawiła życia! Zabiła! I do tego chce zniszczyć moje życie...

                                                                           ***

          Obudziły mnie promyki słońca na mojej twarzy. Rozchyliłam powoli moje powieki z nadzieją, że to czego się wczoraj dowiedziałam, to tylko sen. Że ciotka żyje, a Bella nigdy nie pojawiła się w naszym domu. Ale niestety prawda jest bolesna.
          Wstałam, pościeliłam łóżko i spojrzałam na zegar. Dziesiąta trzy. Już tak późno? Wow, mój rekord. Nigdy nie spałam tak długo. Najwyżej do dziewiątej.
          Zaglądnęłam do szafy w poszukiwaniu czegoś wygodnego. W końcu zdecydowałam się na jeansowe rurki, czarną bokserkę, granatowy sweter i czarne trampki. Wszystko wzięłam do ręki i skierowałam się do łazienki. Tym razem była wolna. Weszłam więc do niej. Rzeczy położyłam na pralce, a sama się wykąpałam. Potem wysuszyłam ciało ręcznikiem i ubrałam przygotowane ciuchy. Włosy związałam w ciasny, wysoki kucyk i wyszłam z łazienki. Zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie parówki z serem. Szybko je pochłonęłam i postanowiłam pójść do salonu oglądnąć jakiś serial. Usiadłam wygodnie na kanapie i włączyłam telewizor. Zaczęłam oglądać pierwszy lepszy serial. Wtedy do salonu weszła Lie.
    - Hej - powiedziałam wesoło do dziewczyny. Ta nawet nie odpowiedziała, tylko usiadła obok mnie i również oglądała serial. To wszystko przez Bellę! Teraz, nawet się do mnie nie odezwie. No super! Pozazdrościć tylko.
          Wstałam z kanapy i skierowałam się w stronę pokoju kobiety. Chciałam jej wszystko wygarnąć. Wszystko, co nie daje mi spokoju. I już chciałam zapukać, kiedy usłyszałam, że ona znowu rozmawia przez telefon.
    - Tak, nie martw się - mówiła. Nie martw się! Lepiej ty się martw kobieto, bo jak ci przyjebie w tą śliczną buźkę za to co zrobiłaś, to ci się o trzysta sześćdziesiąt stopni obróci!
    - Tak, przecież mi mówię. - dalej rozmawiała - Jej kochany ojczulek nie dożyje następnego dnia...

-------------------------------------------

Stylówka Loree xD


Aaagaaaa! Czekam xD

13 komentarzy:

  1. OMG, co ty kombinujesz?! >:C
    Boooooskie *-*

    OdpowiedzUsuń
  2. O ja cie... Czyli Bella chce zabić ojca Loree? Masakra...
    A tak w ogóle, to zajebisty rozdział. Wiedziałam, że z Bellą jest coś nie tak, i jednak miałam rację. Mam nadzieję, że nic się nie stanie, że nic nie zrobi tacie dziewczyn... Dobra, tak się wyżalam, ale poważnie jestem tak strasznie ciekawa ;D
    Nie sądziłam, że ty też tak szybko dodasz, ale jestem mile zaskoczona =D
    Weź nie trzymaj mnie w tej niepewności, tylko dodawaj kolejny! A nie, to ja muszę najpierw dodać, żebyś ty wstawiła... Shit xD W sumie to mogłabym, bo mam napisany, ale, wiesz, o co cho ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta co cudnie. ♥ Zgadłam w postaciach, że Bella zabiła ciocię. :o dawaj mi ciacho. xD
    Bella to suka, Demi by jej wyjebała. :c
    świetny rozdział. ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział boski *.*
    Mnie zastanawia jedno, czemu Loree nie nagrała rozmowy z Bella na telefon i nie udostępni nagranie policji jako dowód.
    Bella to blać aż zaczynam się wstydzić, ze mam to słowo w swojej nazwie :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie nagrała, bo wtedy nie mogłabym zrobić tego, co chcę zrobić z następnym xD Po za tym to Loree jest za głupia, żeby na to wpaść. Normalnie druga Su xD

      Usuń
    2. Tak, najlepiej jest tak zaciekawic czytelnika ni dając mu się wyspac z ciekawości. Masakra... :c

      Usuń
    3. Oj przestań :p Aż tak ciekawie nie będzie xD

      Usuń
  5. Świetny rozdział :3
    W sumie nie mam nic do dodania, wszystko już napisały =D
    Mam jednakowe zdanie o Belli co pozostałe dziewczyny xD
    Czekam na nexta :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahhahhahaha, (nie chce nic mówić, ale...) WIEDZIAŁAM!!
    Wiedziałam, że tak będzie!! Bo:
    1.Chciałam tak zrobić u siebie tylko z ciotką Titi i jakimś tam...
    2. Jesteś orginalna i niesamowita, więc podejrzewałam coś z innej beczki!
    No rozdział super!

    OdpowiedzUsuń
  7. rozdział świetny!
    czekam na następnego i to z niecierpliwością!
    pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział genialny :). Wiedziałam, że Bella nie jest aniołkiem, ale żeby dopuścić się takiego okrutnego czynu zabijając drugiego człowieka?.
    1. Rozumiem jej żal, gorycz, ból w związku z utratą ukochanej, maleńkiej córeczki, która przecież nikomu nie zawiniła oraz miała całe życie przed sobą, ale mszcząc się na ciotce i ojcu głównej bohaterki nie zwróci jej życia mało tego trafi do więzienia na długie lata być możne i dostanie dożywocie tak samo jak jej partner....Uważam, że narzeczonej ojca przydałaby się terapia, która pomogłaby jej pogodzić się w chociaż w części ze śmiercią jej dziecka-bo tak naprawdę nigdy do końca nie będziemy w stanie pogodzić się z odejściem naszych bliskich
    2.Wiedząc o tym kierował pojazdem mechanicznym i będąc przesłuchiwaną mogła przecież powiedzieć kto spowodował ten wypadek, a w ten czas ciocia odpowiedziałaby za spowodowanie wypadku, zbiegnięcie z miejsca zdarzenia oraz nie udzielenie pomocy, bo jednak nie ma co mówić, że ciocia i tato( za ucieczkę z miejsca wypadku i nieudzielenie pomocy) nie przyczynili się do tej tragedii skoro są współwinni i prędzej czy później zostali by ukarani....
    Nie wiem tata Loree, ale wydaje mi się, że ciocia przed śmiercią chciała właśnie o tym porozmawiać ze swoją"siostrzenicą", że tak się wyrażę, ponieważ dręczyły ją wyrzuty w związku z tym dramatem, dalej postanowiła, że sama dobrowolnie zgłosi się na policję i, że nie chce już żyć w poczuciu winy, a wiedząc, że ojciec Loreeny, postanowił iż nikt się o tym nie dowie żyć jak gdyby nic się nie stało i już nigdy do tego nie wracać, dlatego też Ciotka Emily chciała poprosić wspomnianą dziewczynę, aby pomogła przekonać go do tego kolejnego kroku.
    Sitzu M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykre jest to, że jej własna rodzona siostra nie uwierzyła, tylko zaufała i uwierzyła kobiecie, którą znała zaledwie kilka godzin :(. Oby tylko Loree zdążyła na czas, aby uratować tatę przed otruciem przez wspomnianą blondynkę, ale coś mi mówi, że do tego zatrucia niestety dojdzie i , że wszystko się odwróci przeciwko nastoletniej bohaterce. Wiadomo Bella znów owinie swojego narzeczonego wokół palca i będzie mówić, że to jego córka dodała mu do jedzenia trutki Od tek chwili bohaterka zacznie knuć swój plan, aby prawda ujrzała światło dzienne, a z pomocą przyjdą jej chłopcy :)
      PS. Oj chyba mnie już"wena" i pomysły opuszczają, bo mam wrażenie, że od rozdziału lub dwóch piszę praktycznie to samo i, że moje komentarze są na jedno kopyto i bez sensu. No nic mówi się trudno. Mimo wszystko, gdybyście zauważyły, że się powtarzam to mi powiedźcie o tym :D
      Sitzu M.

      Usuń
    2. Co? Twoje komenty są wspaniałe xD Zawsze pomagają, więc mi kitu nie wciskaj :p

      A tak wgl. Ile masz lat? Bo mnie to pytanie męczy xD

      Usuń