- Loree, weź go nie słuchaj. On tylko...
- Dylan, proszę cię! Wiem, że on mnie tu nie chcę, więc się narzucać nie będę. Na pewno znajdziecie kogoś lepszego ode mnie - powiedziałam i wyminęłam chłopaka.
Szłam ulicą. Moja mina nie wyrażała żadnych emocji. Płakać nie będę, bo nie ma za czym. Poza tym nie będę płakała przez takiego skurwiela. Cieszyć się nie mam z czego, złościć też nie, bo zmarszczek dostanę. Gdy doszłam do domu, przekręciłam kluczyk w zamku i weszłam do środka. Już przy drzwiach przywitał mnie Mozart. Oczywiście pogłaskałam psa i uśmiechnęłam się do niego.
- Głodny jesteś? Piesek chce jeść? - na słowo jeść Mo zaczął skakać na wysokość mojego nosa i szczekać wesoło. - Uznam to jako tak.
Poszłam do kuchni. Z szafki wyjęłam duży worek karmy i nasypałam trochę psu. Ten zaczął łapczywie jeść. Gdy skończył, popatrzył się na mnie wesoło i zaczął się łasić do mojej nogi.
- Ej! Ty się w kota zamieniasz? - zapytałam. Ten na słowo kot zaczął warczeć. - Dobra, nie wypominam.
Poszłam do pokoju i tam spędziłam czas do godziny osiemnastej. Ojciec na jakiejś imprezie firmowej. Lie u znajomej. Czyli, że jestem tylko ja i Mo. Chodź nie całkiem, bo wtedy ktoś zadzwonił do drzwi. Leniwie zwlekłam się z łóżka i zeszłam na dół. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam w nich Justina. Nie pozwoliłam mu wypowiedzieć słowa, bo zaraz gdy tylko go zobaczyłam, zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem. Odchodziłam już od drzwi, kiedy znowu usłyszałam dzwonek do drzwi. Wywróciłam oczami.
- Loree, wpuść mnie! - zawołał chłopak.
- Myślisz, że po tym co do mnie powiedziałeś, przyjmę cię z otwartymi ramionami i może jeszcze ciasto zrobię? - zapytałam ironicznie.
- Loree, proszę. Chciałem...przeprosić - powiedział cicho. Otworzyłam więc drzwi i już na przywitanie przyłożyłam mu rękę do czoła. Ani zimne, ani gorące. Czyli, że gorączkę możemy wykluczyć.
- Ok, nie będę pytać co robisz, bo wolę tego nie wiedzieć. W ogóle przyszedłem w innej sprawie.
- To, to widzę. Wejdź - powiedziałam i wpuściłam chłopaka. Ten zdjął buty i poszliśmy do salonu. Ten usiadł na kanapie, a ja na fotelu.
- No więc? O co chodzi? - zapytałam i spojrzałam wyczekująco na chłopaka.
- No bo wiesz...dzisiaj na tym treningu zachowałem się na prawdę chamsko i...przepraszam - odrzekł i spuścił głowę. Ostatnie słowo ledwo przeszło mu przez gardło.
- Wybaczam - powiedziałam. Justin gwałtownie podniósł głowę i spojrzał na mnie jak na wariatkę.
- Serio? Myślałem, że mnie wyrzucisz, czy coś.
- Nie, bo widzę jak trudno ci było mnie przeprosić, chodź wiem, że chłopcy cię namówili, ale ok. Przynajmniej przyszedłeś - powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko do chłopaka.
- Szczerze, to sam przyszedłem. Pierwszy raz w życiu zrobiło mi się głupio - powiedział i trochę posmutniał. Boże, jaki on słodki jak się smuci. Miałam ochotę wytargać go za te policzki.
- Mam czuć się zaszczycona? - zapytałam, splotłam ręce pod biustem i podniosłam jedną brew do góry.
- Jeśli chcesz. Dobra, ja będę się zbierał - oznajmił i wstał, a ja za nim. Skierowaliśmy się do drzwi. Chłopak ubrał buty i już miał wychodzić, kiedy nagle się zatrzymał i odwrócił w moją stronę.
- A ta w ogóle. Wiem, że pewnie nadal uważasz mnie za dupka, ale chciałbym, żebyś wróciła do drużyny - powiedział i podrapał się po głowie.
- Już myślałam, że mnie nie chcecie - powiedziałam i zwinęłam usta w podkówkę. Justin tylko się zaśmiał.
- To do jutra. Siema.
- Hej.
Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie. Nie jest z niego taki dupek, na jakiego wygląda, co nie znaczy, że już się do niego przekonałam. Jeszcze trochę potrwa to przekonywanie się do niego. Odsunęłam się od drzwi i w tym samym momencie drzwi się otwarły. Stała w nich Lie.
- Opowiadaj - krzyknęła i pociągnęła mnie do salonu.
- Ale o co chodzi? - zapytałam zmieszana.
- No o Justina. Po co tu był? Coś zaszło? Wyznał ci miłość? Uśmiechał się do ciebie? Mówił...
- Ej! Ogarnij dupę! On chciał mnie tylko przeprosić! - przerwałam.
- A mogę wiedzieć za co?
- Julie! Czy ty musisz wszystko wiedzieć? Zachowujesz się ja matka, albo przynajmniej starsza siostra.
- Ale ja jestem starsza.
- Przypominam ci, że to ja zostałam pierwsza wyjęta z brzucha, czyli, że jestem starsza o kilka sekund - powiedziałam poważnie.
- Oj dobra, dobra. Jak nie chcesz, to nie mów, ale ja i tak się dowiem - odrzekła z cynicznym uśmiechem i poszła do pokoju. Weź mnie człowieku nie podejrzewaj o jakieś romanse. Znam człowieka jakiś dzień, a dopiero przed chwilką mnie przeprosił. Co ja kurde jestem? Matka Teresa z Kalkuty? Jakiś fiut mnie obraża, a ja mu kurde do łóżka włażę? Moja siostra i jej durne podejrzenia. Masakra...
Nagle przyszedł do mnie Sms. Wzięłam telefon do ręki i spojrzałam na wyświetlacz.
Od : Dominic
Urządzamy sobie wieczór horrorów.
Mam nadzieję, że wpadniesz?
Jeśli podasz adres...
Nolsena 36.
Kiedy mam wpaść?
Teraz. Chłopcy mają być o 19.00. Mam nadzieję, że nie pozabijacie się z Justinem.
Przeprosił mnie.
Żartujesz? On NIGDY nie przeprosił NIKOGO. A nie, sorry. Ty byłaś pierwsza. Muszę to gdzieś zapisać. 30 marca, Pierwszy raz w życiu Justin kogoś przeprasza.
Nie zgrywaj idioty. Przecież wiem, że wy go namówiliście.
Czy ja bym cię okłamał?
Weź się nie podlizuj! On sam na pewno by nie przyszedł.
Już daj spokój. Muszę kończyć. Do zobaczenia.
Hej :*
Uśmiechnęłam się do siebie i poszłam do pokoju. Zaczęłam szukać czegoś, co mogłabym ubrać, bo przecież nie pójdę w samej sukieneczce. Jak będę wracać wieczorem, to będzie za zimno. Przeszukałam więc całą szafę, aż znalazłam czarną koszulkę z napisem koloru ciemnoróżowego o treści "Boy Crazy". Do tego ubrałam czarne rurki i trampki. Wzięłam jeszcze bransoletkę z ćwiekami i naszyjnik z napisem Love.
Włosy związałam w wysoki kucyk, a grzywkę zostawiłam bez zmian. Tak przyszykowana zeszłam na dół. Wzięłam jeszcze telefon, trochę kasy i cienką kurteczkę i wyszłam z domu. Włączyłam na telefonie GPS'a i zaczęłam szukać ulicy Nolsena. Jest! Znajduję się jakiś kilometr stąd. Dam radę dojść na nogach. Ruszyłam więc w drogę.
Pod dom chłopaka doszłam jakiś kwadrans później.
Był prześliczny. Podeszłam więc do drzwi i zadzwoniłam. Po chwili otwarł mi Dominic. Uśmiechnął się do mnie i gestem ręki zaprosił do środka. Zdejmowałam buty, kiedy usłyszałam krzyk z salonu.
- Dziwki przyszły? - zawołał nie kto inny, jak Patrick.
- Zamknij się pedale! - krzyknęłam i poszłam do salonu. Chłopcy siedzieli na kanapie, fotelach i ogólnie wszystkim. Dylan to nawet siedział za telewizorem. Zaczęłam szukać Pata. Gdy go namierzyłam, uśmiechnęłam się szyderczo. Chłopak zrobił wielkie oczy i zaczął uciekać, a ja go gonić i targać za włosy.
- Pomocy! Kobieta mnie bije! - krzyczał.
- Zamknij się i przyjmij karę po męsku! - krzyknął Dylan.
- Łatwo ci mówić. Nie ciebie bije niewyżyta siedemnastolatka!
Kiedy Pat przyjął swoją karę, odpuściłam.
- Podsumuwując, wyrwany kłębek włosów i siniak - mówił Cuba i przyglądał się chłopakowi. - Nie jest aż tak źle. A teraz chodźcie oglądać film.
Wszyscy zajęli fotele i kanapę, tylko ja nie miałam miejsca. Wcisnęłam się więc jakoś między Jeffa i Justina. Nagle przyszedł do mnie SMS.
Od : ciotka Emily
Słyszałam, że jesteś u znajomych, więc czy mogłabyś wpaść do mnie jak będziesz wracać?
Jasne, nie ma sprawy.
To świetnie! Nie przeszkadzam już
Czyli, że potem muszę jeszcze wpaść do ciotki. Dobra, nie ma sprawy. Ciotce nie odmówię.
Oglądnęliśmy jakiś horror, zrobiliśmy kolację i bitwę na poduszki, kiedy wybiła godzina dwudziesta druga.
- Czas się zbierać - powiedziałam.
- Już idziesz? - powiedzieli zawiedzieni chłopcy.
- Tak.
- My chyba też będziemy się zbierać - odrzekł Dylan i szturchnął brata.
- Niestety. Mamy wrócić przed dwudziestą drugą dwadzieścia, więc jeśli chcemy zdążyć, musimy iść - oznajmił zrezygnowany szatyn i zaczął ubierać buty.
- Gdzie mieszkasz? - zapytał.
- Na Lawsena - odpowiedział i ubrałam buty.
- Mamy po drodze, to cię odprowadzimy, co? - zaproponował. Ja tylko się uśmiechnęłam i pokiwałam głową. Kiedy byliśmy gotowi, wyszliśmy z domu cały czas rozmawiając. Przy okazji dowiedziałam się czegoś o chłopakach.
Gdy byliśmy już pod domem mojej ciotki, zatrzymałam się.
- Coś się dzieje? - zapytał Just.
- Ciotka mnie prosiła, żebym do niej wstąpiła. Poczekacie?
- Jasne - odrzekli.
Nacisnęłam więc klamkę do drzwi. Były otawrte. Weszłam więc do środka i zaczęłam się kierować do pokoju cioci.
- Halo! Ciociu! Jesteś? - zapytałam. Wtem znalazłam się przy drzwiach do jej pokoju. Lekko je uchyliłam i zobaczyłam coś, czego nie zapomnę do końca życia.
Ciotka leżała cała zakrwawiona na podłodze...
--------------------------
Udało mi się wejść na kompa jakimś cudem. Musiałam w ciągu trzech dni przeczytać całą lekturę, ale mi się udało. I'm master! Następny gdzieś...w sobotę.
Mam nadzieję, że nie przynudzałam xD
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńO. JA. JEBIE. O.O
OdpowiedzUsuńKobieto! Pisz nastepne, przeciez ja nie wytrzymam, o boze :O
Zajebiaszczee *-*
Ej, moje przeprosiny tez zapisuja w kalendarzach XD
Serio? Aż tak rzadko przepraszasz? Chociaż, to ja nigdy nie przepraszam xD
UsuńJuż miałam pisać, że rozdział cudowny i wgl, ale mnie wryło jak przeczytałam ostatnie zdanie, nie... Weź pisz następny, bo wezmę od Ciebie Ryśka i sama będziesz leżała zakrwawiona na podłodze! ( oczywiście, nie zabije Cię, tylko uszkodzę, w szpitalu Ci przejdzie dostaniesz zwolnienie i będziesz dzień i noc pisała rozdziały pod czujnym okiem Rysia )
OdpowiedzUsuńZarąbiste, dobrze że w końcu ukazałaś tą słodką stronę Justina. :D no super rozdział ♥
Aaaa, i... :
'' ściąga nas na ziemie coś za najdrobniejszy błąd. '' ♥ Liber feat Natalia Szroeder - Nie patrzę w dół. <3
O boże, boże, bożenko *.*
OdpowiedzUsuńJrpd zakrwawiona, nieżywa ciocia? * mdleje *
Jee, Lor znowu w drużynie *zaciesz*
Wow, Justin ja przeprosił o.O
Nie wiem co się że mną dzieje xD za dużo mandarynek ;P
Świetny rozdział *_*
OdpowiedzUsuńZobaczyć ciało ciotki? Jestem pewna że przez to będzie w strasznym szoku, tylko żeby nie skończyła jak moja Jem xd
A co do chłopaków...
Jejciu jacy oni wszyscy słodcy *-*
Meeega :D Wstawiaj szybko kolejny, bo normalnie zwariuj xD
OdpowiedzUsuńDobra, wczoraj mama mnie poganiałaa, więc taki krótki koment, zresztą czytałam na szybkiego. A teraz na fizyce nudy, a co tam, przeczytałam ;D
UsuńCiocia zakrwawiona na podłodze? O ja, kurde... Ciekawe, co się stało.
Pozdrawiam i szybko proszę o nexta xD
Justin(Just) przeprosił Panią Ryen bez przymusu ze strony chłopców i biorąc ich z zaskoczenia wow cóż wygląda na to, że nie wolno oceniać ludzi po pozorach:). A Dylan, Dominic, Parick i pozostali dali by sobie uciąć rękę, że znając go na wylot, że nie umie przepraszać i nie zważa na to jak czuje się ta osoba oraz to iż słowa potrafią dużo bardzie zranić niż czyny no, ale skoro przemyślał to to tzn,. ,że postawił się w jej sytuacji i zastanowił się jak to by było, gdyby był na jej miejscu, a to już jest dużo jak na osobę, która nigdy wcześniej tego nie robiła :D
OdpowiedzUsuńMuszę powiedzieć ładnie ze strony Dominica i chłopców, że zaprosili dziewczynę na wspólny seans co oznacz, że dzięki temu mogli poznać i zobaczyć to, że iż jest dziewczyną to nie odstaje od nich pod żadnym względem oraz, że może być wspaniałą przyjaciółką tak samo jak i chłopak, a nawet i bardziej o czym świadczy ta wypowiedź:
- Czas się zbierać - powiedziałam.
- Już idziesz? - powiedzieli zawiedzeni chłopcy- tak samo jak chłopak może okazać się lepszym przyjacielem niż dziewczyna :D
Za te słowa Pata mam ochotę go udusić :D
hahaha, ale mu loree dała popalić hahaha no i jak chłopaki stanęli za nią murem ;). A swoją drogą należało mu się ;)
O Boże to to straszne co się stało cioci :(. Aż mnie ciarki przechodzą po plecach na myśl co będzie się działo w kolejnej części grrrr.....
Sitzu M.
super rozdział <3
OdpowiedzUsuńczekam na następny <3
ja też nie przepraszam <3 nawet jak koleżanka się na mnie fochła i rzez tydzień był foch to nie przeprosiłam. W końcu to ona mnie przeprosiła <3
kurwa co ja mam z tymi serduszkami?! <33333
pozdrawiam <33333333333333333