poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział X My one reg­ret in li­fe is that I am not so­meone el­se.

         Poczułam, że się budzę. Chciałam z tym walczyć. Chciałam uciec od rzeczywistości i nigdy się nie obudzić, ale niestety mój kochany mózg mi na to nie pozwolił. Dobra, nie będę z tym walczyć, bo i tak przegram. Zaczęłam więc powoli otwierać swoje oczy. Iris spała na kanapie, a Rozalia na fotelu. Wstałam więc powoli i podeszłam cicho do szafy. Wygrzebałam z niej szary sweter w czarne kropki, złoto-szare rurki i kremowe tenisówki. Z wszystkim poszłam do łazienki. Gdy się w niej znalazłam, wzięłam szybki prysznic i ubrałam wszystko na siebie. Włosy uczesałam w wysoki kucyk, a grzywkę zostawiłam normalnie.
         Tak ubrana wyszłam z łazienki i skierowałam się do kuchni, aby zrobić śniadanie. Na dole zastałam kompletny bałagan. Puszki po piwie i pizzie porozwalane po całym domu. Do tego kilku kolegów Daniela śpiących na podłodze. Westchnęłam tylko.
    - Ała! - usłyszałam, kiedy szłam do kuchni. Zatrzymałam się i popatrzyłam na ziemie. Leżał na niej jakiś chłopak. Przez przypadek stanęłam mu na ręce.
    - Dlatego właśnie nie śpi się na podłodze - powiedziałam do chłopaka i ruszyłam w dalszą drogę do kuchni. Kiedy stanęłam przy lodówce i ją otworzyłam, chłopak się odezwał.
    - Może by tak przepraszam? - zapytałam i wstał.
    - Sorry - mruknęłam i wyjęłam z lodówki ser biały. Położyłam go na blacie i z chlebaka wyjęłam tosty. W tym samym czasie chłopak siedział przy stole i schował twarz w dłonie. Nagle się zerwał.
    - Zaraz, zaraz! Skąd ty się tu wzięłaś? Przecież nie zapraszaliśmy żadnych dziewczyn!
    - Jakiś ty spostrzegawczy - prychnęłam. - Jestem siostrą Daniela.
    - On nic nie mówił, że ma siostrę - powiedział i skrzywił się trochę.
    - Nic nowego...
    - Masz coś na kaca? - zapytał. Podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej sok pomarańczowy. Dlaczego jak ja miałam kaca, to był tylko jarzębinowy? Mniejsza. Rzuciłam go chłopakowi i wróciłam do smarowania tostów serem. Szatyn wypił wszytko i podszedł do mnie - Tak w ogóle to się nie przedstawiłem. Jestem Kenneth - powiedział chłopak i uśmiechnął się do mnie.
    - Loree - oznajmiłam i odwzajemniłam uśmiech.
    - Mówisz, że jesteś siostrą Daniela? - kiwnęłam głową. - Młodszą o ile?
    - O pięć lat. A ty? Kolega ze studiów?
    - Nie. Jestem bratem Alexa. Wiesz którego?
    - Tak. Zdążyłam go poznać.
    - Czekaj. On wczoraj coś pieprzył, że chodzi z jakąś Loree. Chodziło mu o ciebie?
    - O mnie? Chyba sobie żartujesz. Za stary jak dla mnie.
    - Wydaje mi się, że chodziło mu o ciebie, bo jak on to powiedział, to twój brat przyjebał mu prawym sierpowym - oznajmił i zachichotał. Kochany braciszek. Broń swoją siostrę przed tym zboczeńcem. - Widać, że mu się podobasz.
    - O tym, to ja wiem. Podsłuchałam ich rozmowę.
    - Lepiej uważaj na mojego brata. Podrywa laski, a potem je rzuca. - Skąd ja to znam?
    - Dlaczego mi to mówisz?
    - Bo szkoda mi ciebie, jak i wszystkich innych lasek - westchnął. - Gdzie toaleta?
    - Tam - powiedziałam i wskazałam na czarne drzwi. Chłopak podziękował i wszedł do łazienki. W tym samym czasie na dół zeszły Iris i Roza. Rozalia usiadła przy stole, a Iris stanęła obok mnie.
    - Pomóc? - zapytała i uśmiechnęła się do mnie.
    - Jakbyś mogła - odrzekłam. Dziewczyna kiwnęła głową i teraz razem robiłyśmy tosty. W czasie pracy spojrzałam na Rozalię. Siedziała smutna i pisała coś na telefonie. Szturchnęłam Iris i pokazałam na białowłosą.
    - A jej co? - szepnęłam. Rudowłosa wzruszyła ramionami. Podeszłyśmy więc do stołu i usiadły obok dziewczyny. - Rozalia, co się dzieje?
    - Nic - powiedziała i uśmiechnęła się do mnie.
    - Nie umiesz kłamać, wiesz? - powiedziała Ir. Długowłosa westchnęła.
    - Przeprowadzam się do Francji - powiedziała smutno.
    - C-co? - zapytałyśmy chórem.
    - W piątek wieczorem wyjeżdżam. Chciałam wam to powiedzieć jeszcze wczoraj, ale się bałam. Proszę, obiecajcie, że zawsze będziemy się przyjaźnić - rozkazała. Ja z Iris kiwnęłyśmy i zrobiłyśmy grupowego przytulasa. Siedziałyśmy tak kilka sekund.
    - Dobra, koniec, bo się rozkleję - zaśmiałam się, a dziewczyny razem ze mną.
    - Jedzmy te kanapki, bo zgłodniałam - odrzekła rudowłosa. Kiwnęłam głową i zaczęłyśmy jeść. Nagle do kuchni wszedł Kenneth. Trochę się zdziwił kiedy nas zobaczył.
    - Jesteście na prawdę, czy to ja widzę potrójnie? - zapytał i przetarł oczy.
    - Prawdziwe. Pozwólcie, że was przedstawię. Dziewczyny, to Kenneth. Kenneth, ta rudowłosa to Iris, a ta druga to Rozalia - przedstawiłam ich. Podali sobie ręce i wymienili się uśmiechami. - A teraz siadaj i jedz, bo nic ci nie zostanie - zwróciłam się od chłopaka.
    - Zrobiłaś dla mnie kanapki? Nigdy żadna dziewczyna nie zrobiła mi tostów - powiedział z udawanym zaskoczeniem.
    - Czyli, że jestem pierwsza. Zapisz to sobie w swoim kalendarzyku, bo szybko to się nie powtórzy - oznajmiłam. Chłopak posłał mi szeroki uśmiech i wchłonął tosta.
    - Dobrze skarbie - powiedział z pełną buzią.
    - Dobra, nie podlizuj się. Ja idę na górę po książki i możemy iść - odrzekłam i poszłam do pokoju. Spakowałam potrzebne rzeczy, wzięłam telefon i zeszłam z powrotem na dół. Dziewczyny stały już gotowe obok drzwi.
    - Dobra, to my idziemy. Hej - powiedziałam do szatyna.
    - Zaczekaj. Napisz mi swój numer - poprosił i dał mi swoją rękę. Z kieszeni torby wyjęłam długopis i napisałam chłopakowi dziewięć cyferek. Ten się tylko uśmiechnął i się pożegnaliśmy.
          Razem z Iris I Rozalią szłyśmy drogą i rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym. Nagle Roza spojrzała na mnie uśmiechnęła się szyderczo.
    - Wiesz, nawet ładny ten Kenneth - odrzekła. O nie! Znowu zaczyna!
    - Roza! Nawet nie próbuj mnie z nim swatać! - oznajmiłam wzburzona.
    - Ale weź! Poprosił cię o numer, uśmiechnął się, powiedział skarbie - przy ostatnim słowie szeroko się uśmiechnęła.
    - Weź się wypchaj! Znam człowieka kilkanaście minut.
    - A właśnie. Jak wy się w ogóle poznaliście? - zapytała rudowłosa.
    - Gdy szłam do kuchni, to on spał na podłodze i stanęłam mu przez przypadek na rękę - odrzekłam spokojnie.
    - To za miłe spotkanie nie było - skomentowała białowłosa i się skrzywiła.
    - No przecież wiem. Po za tym nie mam ochoty mieć chłopaka. Ostatni jakiego miałam, skrzywdził mnie, dlatego nie ufam mężczyznom - powiedziałam i spuściłam głowę. Rówieśniczki spojrzały na mnie
smutno.
    - Nie nalegam, ale możesz powiedzieć, co się stało? - zapytała Iris. Kiwnęłam głową i westchnęłam.
    - Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. Myślałam, że on też, ale się myliłam - zaczęłam. Przerwałam na chwilkę i potem kontynuowałam. - Na początku byłam w siódmym niebie, ale to skończyło się po miesiącu. Zaczął robić się okropnie oschły. Kilka razy nawet mnie uderzył. Kiedy próbowałam odejść, on zagroził, że całej szkole pokarze film, na którym jestem pijana i tańczę na stole. Z tym tańcem to był tylko żart, ale powiedział, że wymyśli jakąś historyjkę i zrobi ze mnie pośmiewisko. Wytrzymywałam z nim tak pół roku. Przez niego zaczęłam ubierać się jak jakaś dziwka, zaczęłam chodzić z nim na jakieś imprezy do jego kolegów. Jakoś to wytrzymywałam, ale pewnego dnia próbował... - tutaj przerwałam. Wzięłam głęboki wdech. - Próbował mnie zgwałcić.
          Zobaczyłam, że na twarzach dziewczyn malowało się zaskoczenie. W końcu dziewczyny mnie objęły. Nie płakałam. Nie miałam za czym. Przecież nie będę płakać za takim dupkiem...
    - Przykro nam - powiedziała białowłosa. Ja uśmiechnęłam się do niej blado.
    - Obiecajcie, że nie powiecie nikomu i że nie będziecie o tym wspominać - powiedziałam. Dziewczyny kiwnęły głową i ruszyłyśmy w dalszą drogę do szkoły. Szłyśmy w ciszy, dopóki Rozalia znowu nie zaczęła gadać o Kenneth'cie.
    - Ale Loree. On jest przystojny, miły, przystojny...
    - Oj przestać już! Jak ci się tak podoba, to sama zacznij z nim chodzić - mruknęłam.
    - Mi wystarczy mój kochany Leo. Nie zostawię go dla nikogo. On też na pewno mnie nie zostawi... - I tak ćwierkotała całą drogę do szkoły o tym swoim Leo. Całe szczęście, kiedy doszliśmy pod szkołę, białowłosa się uspokoiła. No ja nie wiem, jak można być tak zakochanym. Szczerze, to nawet jej trochę zazdroszczę. Jest szczęśliwa. Szkoda, że są małe szanse, że ja też będę...
          W tej chwili zadzwonił dzwonek. Schowałam niepotrzebne rzeczy do szafki, a sama poszłam do sali B. Usiadłam obok Roberta. Przywitaliśmy się uśmiechami i w tej chwili do sali weszła nauczycielka. Siedziałam i się nudziłam przez połowę lekcji. Nagle poczułam, jak mój telefon wibruje. Ponieważ siedziałam w ostatniej ławce, wyjęłam telefon i przeczytałam SMS.

Od : Nieznany
Hej, to ja, Kenneth. 
Dasz się dzisiaj zaprosić do kina?

          Uśmiechnęłam się do siebie i wystukałam odpowiedź.

Dobra. A na co idziemy?
Obecność xD
Niee! Tylko nie to! Na żaden horror nie idę. Pierdole, nie robię!
Oj no weź! To tylko film...
Dobra, ale jak coś, to ty mi opłacasz psychiatrę.
Spoko xD Będę o 19.00
Ok :p

          Telefon z powrotem odłożyłam do kieszeni i przez resztę lekcji się nudziłam. Kiedy zadzwonił dzwonek, wszyscy szybko wybiegli na korytarz, w tym ja. 
          Matma, angielski, fizyka, biologia, geografia, w-f, WOS. Wszystkie te lekcje minęły dość szybko. Kiedy się skończyły, wyszłam na dziedziniec i skierowałam się do bramy. Kiedy stanęłam przy wyjściu, ktoś mnie zatrzymał.
    - Patrzcie. Czy to nie nasza kochana Loree? - usłyszałam. Odwróciłam się i zobaczyłam tą blond dziwkę i jej dwie przyjaciółeczki.
    - Czego chcesz? - burknęłam.
    - Słyszałam, że twoja siostrzyczka nie żyje - odrzekła. Zacisnęłam dłonie w pięści, a usta w wąską linię. - Wiesz, to nawet dobrze. Ma za swoje. Poderwała mojego chłopaka i teraz los jej odpłacił...
    - Odszczekaj to! Nikt nie będzie tak mówił o mojej siostrze - warknęłam.
    - Bo co? Mówię tylko prawdę. Twoja siostra to była zwykła dziwka.
           Teraz nie wytrzymałam. Podbiegłam do dziewczyny i uderzyłam ją prawym sierpowym. Blondynka upadła. Z jej wargi zaczęła lecieć krew. Spojrzała na mnie gniewnie i wstała. Kiedy chciałam ją znowu uderzyć, ona kopnęła mnie w brzuch. Odsunęłam się do tyłu i wtedy jeszcze raz mnie kopnęła. Kiedy szykowała się do trzeciego kopnięcia, kopnęłam ją w twarz z półobrotu. Opłacało się ćwiczyć Kung Fu. Kiedy chciałam kopnąć ją jeszcze raz, ktoś złapał mnie od tyłu i odciągnął od blondynki. Szarpałam się, próbowałam uwolnić, ale nie mogła. Kątem oka zobaczyłam, że był to Justin.
    - Puść mnie! Ta szmata musi zapłacić za to, co powiedziała! - krzyczałam.
    - Loree! Odpuść! Już jej pokazałaś, że jesteś silniejsza.
    - Nie! Będzie cierpieć jak moja siostra! - wrzeszczałam. Wtedy ze szkoły wybiegła dyrektorka.
    - Co tu się dzieje?! - zapytała zdenerwowana.
    - Ona mnie pobiła - powiedziała Amber i zrobiła maślane oczka. Chętnie bym je jej wydrapała.
    - A ty?! Obraziłaś moją siostrę!
    - Spokój! - krzyknęła dyrektorka. - Panno Ryen, pani ojciec ma przyjść jutro do szkoły.
    - Szkoda tylko, że go nie mam - syknęłam i wyrwałam się z objęć Justina. Wzięłam na ramię torbę i wyszłam po za teren szkoły.
          Szłam ulicą ze spuszczoną głową szlochając. Osoby, które mnie mijały, patrzyły na mnie ze współczuciem. A co z ich współczucia? To nie przywróci życia mojej siostrze i ojcu...

--------------------------------

Stylówka :













No więc chciałam poinformować Agę, że koniec z moim szantażem. Tyle osób cię już szantażowało, że postanowiłam ci odpuścić. Znaj moją litość xD

16 komentarzy:

  1. Zajebisty rozdział. <3
    A na słowa Amber otworzyłam usta ze zdziwienia, po prostu zabiłabym sukę, już Sobie wyobrażam Siebie i mój atak szału, a potem zaczęłabym ryczeć.
    No świetny. ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałam, że Loree podoba się Alexowi :D I chętnie bym zobaczyła, jak Daniel przyjebał mu prawym sierpowym xD
    Roza wyjeżdża? Ej no, nie zgadzam się! Mam tylko nadzieję, że nie stracą ze sobą kontaktu...
    A co do Amber... Szmata jebana (sorry za słowo)... Niech smaży się w piekle, w ogóle nie ma taktu. Bardzo dobrze, że Loree jej przywaliła, mogła ją zabić, nie płakałabym ;D
    Co tu dużo mówić, rozdział świetny, boski, cudowny, itd. =D
    PS: Bogu niech będą dzięki, że rezygnujesz z szantażu. Kocham cię za to normalnie! xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że po przyjacielsku xD

      Usuń
    2. O Boże.... No raczej, że po przyjacielsku xD

      Usuń
    3. Hue hue!
      Te wszystkie skojarzenia to wina mojej klasy!

      Usuń
  3. Super. I do tego ten tekst Amber pod koniec... Chętnie bym weszła tam jako literówka i jej przyjebała :) A tak poza tym Justin! to musi być Justin! I co? Zobaczy Loree z tym nowym i będzie kłótnia?! O. Ja. Nie. Moge.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział cudowny :D
    Awww, Kenneth jest słodki :3
    Amber jest jakaś niedorobiona, niech się dorobi i wróci, albo nie, niech nie wraca :P

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny rozdział <3
    no i nie wiem co jeszcze napisać... no i był taki fajny... no wiesz... ten tego no...
    kurwa! był fajny i kocham cię (po przyjacielsku XD) za takie fajowe rozdziały <3
    czekam na nexta
    pozdro >3<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o! a co my tu mamy? ankietkę!! ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3 ;3
      a chuj głosuję na opcję "ma zostać lesbą" XD XD XD XD XD XD XD XD XD XD XD XD XD XD XD XD XD XD XD XD XD XD XD XD XD XD XD XD XD XD XD XD XD XD XD XD XD
      Ps. Nudziło mi się

      Usuń
  6. z Kenneth'em ! ♥ A Justin i Alex będą zazdrośni no i Dylan. xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Z kim ma być Loree? No oczywiście, że z Kennethem ;D Mam nadzieję, że tak się stanie, bo, w sumie to nie wiem dlaczego, ale od razu go polubiłam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. No to widzę, że Loreena podoba się nie tylko Alexmu, ale i jego bratu i myślę, że Justinowi, Dylanowi oraz Dominicowi, ponieważ z nim jest najbliżej związana chociaż hmm Dominic sobie odpuścił, ponieważ Loree dała mu jasno do zrozumienia, że traktuje go jak kumpla jeśli chodzi o Dylana to również relacja kumpel-kumpela ;). Brat Dylanka no jak bliżej poznała brata kolegi z drużyny to jestem zdania, że jej się spodobał i też będą się świetnie dogadywać, a Keeneth cóż nadają na tych samych falach :D jego strony pojawi się miłość od pierwszego stąpnięcia na jego rękę hahahaha ;-) a jeśli chodzi o Pana Alxa toto będzie jej zupełnie obojętny. Będzie odporna na jego wdzięki mimo, że ten tak szybko nie odpuści Zgadzam się z Dagmarą, że Alex, Dylan i Pan ktoś(jak zagłosuje to podzielę się z Wami moim faworytem) będą zazdrośni o tego chłopaka, którego wybierze bohaterka, ale żeby było więcej pikanterii będzie w rozterce, bo będzie zakochana aż w trzech chłopakach:
    1. Wspomniany przez Lie w którymś rozdziale Pan Leon. A jakim cudem to się stanie?. Już wyjaśniam. Jednego wieczora panna Ryen będzie serfować po Facebooku i przez przypadek natrafi na profil kolegi z podstawówki po ogólnym zapoznaniu się z profilem dziewczyna postanowi "odświeżyć" kontakt ze swoją dawną sympatią ;D. Ten odpowie na jej wiadomość następnie korespondując Loree dojdzie do wniosku, że bardzo fajnie im się rozmawia pomyśli tak:" To jest mój dawny Leon, którego tak kiedyś bardzo lubiłam . Nic się zmienił :D. Ciekawe, czy tak jest do dziś? :). Podczas dalszego pisania co teraz robisz?, gdzie mieszkasz? itp.dowie się, że na wakacje lub ferie chłopak w Los Angeles ma dziadków lub wujostwo, którzy zaprosili go do siebie :). Bohaterkę ucieszy tak wiadomość i już nie będzie mogła doczekać się tego ich spotkania :D.Gdy chłopak pojawia się w życiu Loree dziewczyna na nowo zauroczy się chłopakiem przez co będzie wzbudzać zazdrość wspomnianych chłopcach z Kenneth'em na czele dalej dojdzie do tego, że przez chłopaka omal nie straci przyjaźni Irys i chłopców nie wspominając o tym, że nie będzie już uczęszczać do klubu piłkarskiego. Wszyscy będą zdania, że to nie jest już ta sama dziewczyna jaką wszyscy ją pokochali. Ale do czasu, bo Loree przekona się, że to już nie jest ten sam chłopak, którego kiedyś znała, bo chłopak zachowa się lub zrobi coś co okaże się, że jest zwykłym kretynem( -może i nawet główna bohaterka będzie musiała się przed nim bronić i przeżywać będzie chwile grozy? w tym momencie, jeśli te chwile grozy nastąpią przyjaciele przybędą jej na ratunek) i ,że nie było warto, aby z jego powodu stawiać na szali przyjaźń z chłopcami i rudowłosą, bo przecież są dla niej jak rodzina :) oczywiście Loree szczerze ich wszystkich przeprosi oni jej wybaczą i wszysko będzie jak dawniej :)
    2. Kolejnym kandydatem jest Pan Justin Melgen :). Po pierwsze primo przeciwieństwa się przyciągają, więc może być ciekawie tym bardziej, że Lorenka potrafi również pokazać pazurki ;), ale jeśli trzeba potrafi być być troskliwy, pomoc, opiekuńczy i kochany :)
    3. Ostatni kawaler zwie się Kenneth Aments. Uroczy chłopak, który zachowaniem przypomina Lysadra, gdzie nie jedna kobieta, dziewczyna marzy o takim mężczyźnie :)- gdyby ja była w takiej sytuacji to nie wiem co bym zrobiła ehhh...trudny wybór. Kurcze :/ i jeden i drugi ma coś w sobie co przyciąga :**
    Sitzu M.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nagle Roza spojrzała na mnie uśmiechnęła się szyderczo.
      - Wiesz, nawet ładny ten Kenneth - odrzekła. O nie! Znowu zaczyna!
      - Roza! Nawet nie próbuj mnie z nim swatać! - oznajmiłam wzburzona.
      - Ale weź! Poprosił cię o numer, uśmiechnął się, powiedział skarbie - przy ostatnim słowie szeroko się uśmiechnęła.-chciał się tylko podlizać :P. A ta już sobie wyobraża nie wiadomo co i chce od razu każdego ze sobą zeswatać. Normalnie jak Julie, kiedy zobaczyła jak Just od nich wychodził.Ta białowłosa to lubi bawić się w Amora czy jak?
      - Ale Loree. On jest przystojny, miły, przystojny...
      - Oj przestać już! Jak ci się tak podoba, to sama zacznij z nim chodzić - mruknęłam.
      - Mi wystarczy mój kochany Leo. Nie zostawię go dla nikogo. On też na pewno mnie nie zostawi...- oj Rozalia Rozalia obyś się nie zdziwiła rzadko się zdarza, aby związek dwojga ludzi przetrwał taką rozłąkę czy też przyjaźń, chociaż jeśli ludziom zależy to wszystko jest możliwe :D. Mam nadzieję, że mimo wyjazdu Rozy dziewczyny dalej będą utrzymywały utrzymywały ze sobą kontakt i ta przyjaźń przetrwa tak samo jak jej związek z ukochanym Leo.
      "To nie kilometry dzielą ludzi, lecz obojętność"
      Jeśli chodzi o tę siostrzyczkę gospodarza szkoły to brak mi słów to po pierwsze o zmarłych się źle nie mówić bynajmniej nie powinno, a już tym bardziej wyzywać. Boże co za brak taktu, a po drugiej to jest straszne i okrutne jak można cieszyć się z czyjegoś nieszczęścia i życzyć komuś jak najgorzej, albo śmierci?. Nigdy przenigdy nie wolno tak mówić i to nawet w złości nigdy. Dlatego, że nigdy nie wiadomo w jakiej się znajdziemy i co nam się przydarzy.
      Sitzu M.

      Usuń
    2. Bardzo lubię i jednego i drugiego.Po bardzo dłuuuuuuuuuggggich namysłach jestem zdania, że to powinien być Justin, więc tak zaznaczyłam :)
      Sitzu M.

      Usuń
    3. ale jeśli będzie z Kenneth'em też mnie to bardzo ucieszy :D
      Sitzu M.

      Usuń
  9. Super rozdział :D
    Kenneth jest taki uroczy *-*
    Już sama nie wiem kto jest lepszy Justin czy Kenneth xd
    A Amber to po prostu mam ochotę udusić. Jak można mówić coś takiego?!
    Szkoda że Roza wyjeżdża, to osoba na której zawsze można było polegać ;]

    OdpowiedzUsuń