piątek, 20 grudnia 2013

Rozdział IX Frien­ds are an­gels who lift us to our feet when our win­gs ha­ve troub­le re­mem­be­ring how to fly.

Jprdl! Sama prawie się płakałam, jak pisałam początek tego rozdziału :P Nie dość, że rozdział taki nijaki, to jeszcze słuchałam smutnych piosenek xD

          Obudził mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Kto do jasnej ciasnej śmie mnie budzić? Mimowolnie otworzyłam oczy. I wtedy sobie wszystko przypomniałam. Morderstwo taty i Julie...Ciało Lie leżące na korytarzu...Nóż w moim brzuchu...Od razu straciłam chęć do wstawania.
          Przykryłam całe swoje ciało kołdrą. Poczułam, jak moje oczy zaczynają być coraz bardziej wilgotne. Nie! Nie będę płakać! Muszę zacząć nowe życie! Wiem, że żeby o wszystkim zapomnieć musiałabym wyjechać lub co najmniej się wyprowadzić do innego domu, ale przecież ja nie będę wyjeżdżała z Nowego Yorku, a Daniel nie ma pieniędzy na nowy dom, więc nie mam wyboru. Muszę tu wytrzymać. Przynajmniej do czasu, aż skończę szkołę. Dam, radę! Dam...Chyba...
          Zdjęłam z siebie kołdrę. Po moim ciele przeszedł dreszcz. Wstałam i skierowałam się w stronę szafy. Wyjęłam z niej czarną, przeźroczystą, zapinaną koszulę, czarną bokserkę, różowe rurki i czarne conversy. Wszystko wzięłam do ręki i poszłam do łazienki. Kiedy się w niej znalazłam, wzięłam gorący prysznic. Chciałam zapomnieć o wszystkim. O całym świecie, o śmierci taty i Lie, o wyprowadzce, o Belli. Gdybym mogła, cofnęłabym czas. Powstrzymałabym Bellę, ostrzegła rodzinę. A teraz? Został mi tylko brat, mama i Mozart...Nikogo więcej nie mam. Nikogo...
          Gdy wyłączyłam wodę, ubrałam na siebie wcześniej przygotowane ciuchy. Z włosów próbowałam zrobić taką fryzurę, jaką tydzień temu zrobiła mi Julie. Ale tylko ona umiała ją robić...
          Teraz rozpłakałam się do reszty. Usiadłam na kraju wanny, twarz schowałam w dłonie i zaczęłam szlochać. Płakałam chyba z dziesięć minut. Miałam tego po prostu dość! Wstałam i podeszłam do szafki. Były w niej żyletki. Wzięłam jedną i przybliżyłam do ręki. Chciałam zrobić jedno cięcie, ale nie mogłam! Byłam za słaba! Nie miałam siły! Żyletkę odłożyłam z powrotem na miejsce, a sama usiadłam na taborecie i wróciłam do szlochania.
          Nagle usłyszałam pukanie do drzwi łazienki.
    - Loree. Jesteś tam? - zapytał jakiś głos. Zaczynam chyba słyszeć głosy.
    - Odejdź kimkolwiek jesteś! - krzyknęłam.
    - To ja! Daniel! Otwórz! Proszę... - powiedział. Powoli wstałam i podeszłam do drzwi. Cała we łzach otworzyłam drzwi. Stał w nich Daniel. Gdy mnie zobaczył, posmutniał i przytulił mnie do siebie. Teraz płakałam mu w ramię. Ogarnęłam się po jakiś pięciu minutach.
    - Nie idę dzisiaj do szkoły - mruknęłam.
    - Nie musisz - oznajmił i mnie puścił. Uśmiechnął się jeszcze i odrzekł - Idę teraz na te wykłady. Wrócę o piętnastej. Pa - powiedział wesoło i poczochrał mnie po włosach.
    - Hej - odpowiedziałam smutno i wróciłam do łazienki. Włosy związałam w kucyk na boku i zeszłam do kuchni. Zrobiłam sobie kanapki z serem i pomidorem i szybko je zjadłam. Potem poszłam do salonu i włączyłam jakiś film. Usiałam na kanapie i oglądałam, dopóki nie przyszedł Daniel. Ha! Dwadzieścia trzy minuty spóźnienia!
    - Jestem! - krzyknął. No to, to wiem. - Chodź tu! - A po kiego chuja?
    - Dobra! - odkrzyknęłam leniwie i wstałam. Poszłam do drzwi. Stał przy nich Daniel i jakiś chłopak.
    - To jest mój znajomy, Alex. Alex, to jest Loree - przestawił nas ciemnowłosy.
    - Miło poznać - powiedziałam, podałam chłopakowi rękę i uśmiechnęłam się szeroko.
    - Nawzajem - odrzekł, uścisnął moją dłoń i również się uśmiechnął.
    - Będziemy u mnie w pokoju - przerwał nam Daniel i poszli na górę. Już miałam wracać na kanapę, kiedy znowu zadzwonił dzwonek do drzwi. Wywróciłam tylko oczami i westchnęłam. Wróciłam z powrotem do drzwi i je otworzyłam. Kogo zobaczyłam? Rozpromienioną Iris i Rozalię. Zaraz gdy mnie zobaczyły, rzuciły się na mnie i zaczęło się ściskanie.
    - Loree! Wreszcie wróciłaś! - krzyknęła zadowolona Roza.
    - Też się ciesze, że was widzę - powiedziałam wesoło. - Co tu robicie?
    - Przyszłyśmy do ciebie dać ci notatki z poprzedniego tygodnia - odrzekła białowłosa.
    - Wejdźcie - powiedziałam i je wpuściłam do środka. Weszły, zdjęły buty i poszłyśmy na górę. Weszłyśmy do mojego pokoju. Usadowiłam swoje cztery litery na łóżku, a dziewczyny rozglądały się po całej sypialni.
    - Boże! Bożeńko! Jaki śliczny pokój! - piszczała Rozalia.
    - Prawda? Urządziła mi go...siostra - odrzekłam smutno i spuściłam głowę. Iris usiadła po mojej prawicy, a Roza uklękła naprzeciw mnie.
    - Wiemy o wszystkim. Przykro nam...- powiedziała Iris i mnie przytuliła. Tym razem nie płakałam. Byłam szczęśliwa! Wiem, to głupio brzmi, że mój tata i siostra nie żyją, a ja jestem szczęśliwa, ale nie chodzi o to. Byłam szczęśliwa, że mam takich wspaniałych przyjaciół, na których mogę liczyć.
    - Dobra, koniec użalania się nade mną. Dacie mi te notatki? - zapytałam. Roza kiwnęła głową i podała mi zeszyty.
          Zaczęłam przepisywać. Zajęło mi to około dwóch godzin. Dlaczego tak długo? Ponieważ cały czas śmiałyśmy się razem z Rozalią i Iris. Opowiadały mi o tym, co działo się, kiedy mnie nie było.
          Gdy skończyłam, oddałam Rozalii zeszyty i wyszłyśmy z mojego pokoju. Kiedy stanęłyśmy na korytarzu i rozmawiałyśmy z Rozą, Iris podglądała co robi mój brat i Alex.
    - Iris, co ty robisz? - zapytałam.
    - Chcę wiedzieć, co robią faceci w wieku twojego brata.
    - Oj weź nie kłam. Jeśli podoba ci się mój brat, to powiedz. Postaram się coś zrobić, żebyście byli razem - odrzekłam i zachichotałam. Dziewczyna spojrzała na mnie z rządzą mordu w oczach. Wiedziałam, że muszę uciekać. Biegłam przed siebie i śmiałam się na cały regulator. Iris w tym czasie próbowała mnie dogonić i zabić. Szybko zbiegłam na kuchni i stanęłam na stołem. Iris była po drugiej stronie.
    - Radzę ci się odsunąć, bo powiem mojemu bratu, że on ci się podoba - zagroziłam.
    - Nie ośmielisz się... - powiedziała i uśmiechnęła się szyderczo.
    - Zakład? - zapytałam. - Daniel! Chodź do kuchni! Jest tu moja koleżanka, której się podobasz! - krzyknęłam i jakimś cudem powstrzymałam się od śmiechu. Iris zrobiła przerażoną minę i pobiegła do drzwi, a ja za nią.
    - Co ty robisz? - zapytałam, nie wiedząc o co chodzi.
    - Muszę uciekać, bo zrobię z siebie pośmiewisko! Pa! - powiedziała i już miała wychodzić, kiedy ją zatrzymałam.
    - Iris, on wie, że ja żartowałam - odpowiedziałam i zaczęłam się śmiać.
    - Na pewno?
    - Tak, nie martw się.
    - Czyli, że mogę cię zatłuc - powiedziała i uśmiechnęła się szyderczo.
    - Nawet nie próbuj, bo powiem mojemu bratu, że wszystko co mówiłam, to prawda - zagroziłam dziewczynie palcem, a ta zrobiła smutną minkę.
    - No dobra. Która jest w ogóle godzinka? - zapytała dziewczyna. Wyjęłam telefon z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz.
    - Siedemnasta trzydzieści dziewięć. Do której możecie być?
    - Ja najwyżej do osiemnastej, no chyba, że bym tu nocowała.
    - A możesz?
    - Raczej tak, tylko że nie mam piżamy.
    - To akurat najmniejszy problem! Coś ci mogę pożyczyć. To co? Zostajesz? - zapytałam radośnie.
    - Jasne! Zadzwonię tylko do mamy, ok?
    - Spoko. Zapytam się jeszcze Rozalii czy może zostać.
          Wróciłam na górę i weszłam do swojego pokoju. Na moim łóżku leżała Rozalia i tarzała się ze śmiechu.
    - Co ci tak wesoło? - zapytałam i uśmiechnęłam się.
    - Śmieję się z ciebie i Iris. I oczywiście z tego, jak krzyknęłaś swojemu bratu, że on podoba się Iris. Właśnie, jak ona zareagowała? - zapytała białowłosa i podeszła do mnie.
    - Zrobiła przerażoną minę i próbowała wybiec z domu - powiedziałam i zachichotałam. - Ale przyszłam cię o coś zapytać. Możesz zostać u mnie na noc?
    - Jasne, że tak! A pożyczysz jakąś koszulę na noc?
    - Tak. Iris też zostanie, tylko poinformuje rodziców. Czyli co? Zostajesz?
    - Jasne. Tylko co będziemy robić?
    - Coś się wymyśli. Czekaj, powiem bratu, że zostajecie - powiedziałam i ruszyłam w stronę pokoju Danielka. Zapukałam, a gdy usłyszałam "proszę", weszłam. Mój brat i Alex leżeli na ziemi i tarzali się ze śmiechu.
    - Nie wnikam, co się dzieje. Chciałam tylko cię poinformować, że koleżanki zostają u mnie na noc - oznajmiłam. Daniel od razu zerwał się na równe nogi.
    - Co? Nie ma mowy! Ja zaprosiłem kumpli. - "Ja zaprosiłem kumpli". A co mnie to obchodzi?  Też mam prawo zapraszać znajomych.
    - Oj no weź. Będziemy cały czas siedziały w moim pokoju - poprosiłam i zrobiłam maślane oczka. Chłopak westchnął.
    - No dobra. Moi znajomi przychodzą o osiemnastej, więc szybko coś zjedzcie i w ogóle.
    - Dzięki! Dzięki! Dzięki! - zaczęłam piszczeć i przytuliłam brata i jak najszybciej wybiegłam z pokoju chłopaka. Kiedy znalazłam się na korytarzu, coś mnie podkusiło, żeby podsłuchać rozmowę chłopaków. Przyłożyłam więc ucho do drzwi i słuchałam.
    - Kobiety - powiedział mój brat. Masz coś do kobiet? To powiedz mi to w twarz!
    - Wiesz, nawet ładna ta twoja siostra - powiedział Alex. C-co on powiedział? Że jestem ładna? Teraz zrobiłam minę typu WTF?* i szybko wróciłam do pokoju. Otworzyłam drzwi, zamknęłam i oparłam się o nie.
    - Loree, co ci? - zapytała rudowłosa.
    - Widziałaś kolegę mojego brata? - kiwnęła głową. - Powiedział do mojego brata, cytuję, "Nawet ładna ta twoja siostra". - odrzekłam, a Roza zaczęła skakać.
    - Co? Mówisz serio? O boże! Twoja pierwsza miłość w No... - zatkałam białowłosej usta.
    - Zamknij się! Potem o tym pogadamy. Teraz szybko musimy zająć łazienkę, bo o osiemnastej przychodzą kumple mojego brata.
    - I co w związku z tym? - zapytała Iris.
    - Mój brat chyba uważa, że będziemy przeszkadzać. Więc zaraz znajdę wam jakieś piżamki i szybko idziemy zajmować łazienki, ok? - dziewczyny kiwnęły głową. Zaczęłam grzebać w szafie. Po kilki sekundach wygrzebałam Iris białą koszulkę w krótkim rękawem i czarne, także krótkie, spodenki. Rozalii za to dałam długą do połowy ud czerwoną koszulę. Sama natomiast wzięłam czarną koszulkę na ramiączkach i różowe krótkie spodenki.
         Tak wyposażone wyszłyśmy na korytarz.
    - Rozalia, na dole jest łazienka. Pójdziesz do niej, ok? - białowłosa kiwnęła głową i zeszła po schodach. - A dla ciebie Iris łazienka jest na końcu korytarza.
    - Spoko - odpowiedziała i wbiegła do łazienki. Rudowłosa spędziła w niej pięć minut, a ja drugie pięć. Kiedy wróciłam do pokoju, Rozalia i Iris siedziały na moim łóżku i rozmawiały. Usiadłam obok nich.
    - To co robimy?- zapytała białowłosa
    - Dzwonimy do Justina i pierdolimy mu coś? - zaproponowałam.
    - Dobra, ale ty mówisz.
    - Ok, ale pożyczcie mi telefon, bo mój numer już ma.
    - Mój też - oznajmiła Roza.
    - Iris? - zapytałam. Dziewczyna uśmiechnęła się i podała mi telefon. - Dzięki.
          Wykręciłam numer Justina i czekałam. Jeden sygnał...drugi...trzeci...Odebrał?

tel : Halo?
Lor : Tatuś?
tel : Nie...
Lor : Nie jesteś mój tatuś? Sąd ci udowodni, że jesteś!

          Odłożyłam telefon i zaczęłyśmy się rechotać. Śmiałyśmy się chyba z minutę. Kiedy się ogarnęłyśmy, wzięłam znowu telefon Iris.
    - Teraz do Dylana. Kto dzwoni? - zapytałam.
    - Ja mogę - odpowiedziała Iris. Wykręciłam numer Dylana i podałam dziewczynie telefon.

tel : Halo?
Iris : Dzień dobry. Ostatnio zostawiłem u pana pelerynę.
tel : A kto mówi?
Iris : Batman!

          Iris odłożyła telefon i znowu się rechotałyśmy.
    - Dobra, teraz ostatni raz. Teraz Roza - odrzekłam.
    - Nie, lepiej ty. Ja nie znam takich tekstów - odpowiedziała wesoło białowłosa.
    - No dobra. Czyli teraz do Dominica. - powiedziałam i wzięłam telefon do ręki. Wykręciłam numer Dominica. Jeden sygnał...drugi...trzeci...czwarty...Odebrał.

tel : Halo?
Lor : Halo? Jestem z elektrowni. Czy jest u pana prąd?
tel : Tak.
Lor : To proszę nabrać w wiaderko, bo zaraz wyłączamy.

          Odłożyłyśmy telefon i jeszcze trochę się pośmiałyśmy. Potem jeszcze zadzwoniłyśmy na przypadkowy numer. Trafiłyśmy na jakiegoś gościa i zaczęłyśmy z nim gadać. Rozmawiałyśmy z nim jakieś dwadzieścia minut. Potem włączyłyśmy mojego laptopa i oglądnęłyśmy jakiś film. Później jeszcze pogadałyśmy i zasnęłyśmy. 
          Podsumówując, był to wspaniały dzień.

------------------------------------------------------

Stylówa

I mina Loree, kiedy usłyszała, że podoba się Alexowi xD  (mina WTF?)


Następny będzie, jak Aga doda rozdział XVI xD

20 komentarzy:

  1. Zajebiste *.*
    Prawie się popłakałam na początku... To było takie smutne. Ale potem - maga ;D Uuu... Loree podoba się Alexowi, ciekawe, jak to się rozwinie ;)
    PS: Mam dodać dwa rozdziały żebyś ty wstawiła kolejny?! Zróbmy tak: ja dodam zaraz jeden długi, a potem, będzie twoja kolei. A jak się nie zgodzisz, to ten rozdzial rozbiję na dwa baaaaardzo krotkie i nudne. To co wolisz? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówiłam ci, że to ja jestem od szantażów xO

      P.S.Nie szantażuj mnie, bo znowu strzelę suchara ;[

      Usuń
    2. Lepiej nie, bo się posikam xD
      I tak nie wstawię rozdziału, chociaż miałam zamiar, bo prosiłaś, żebym pomogła ci w szantażu Naćpanej, więc ja też nie dodaję, póki nie zobaczę jej zdjęć :p

      Usuń
    3. No tak, racja xD
      O rozdziałach porozmawiamy, jak Naćpana da fotki :p

      Usuń
    4. A jak nie da? :O Jak ja wytrzymam bez twojego bloga? ;(

      Usuń
    5. Ja bez twojego też nie :(
      Trudno...Poczekamy, zobaczymy

      Usuń
    6. no bo nie dam!
      i dzwonię na milicję!
      powiem wszystko mamie, że mnie szantażujecie
      boże żyję na krawędzi !

      Usuń
    7. :(
      Będziesz mieć nas na sumieniu :(

      Usuń
    8. Posłuchaj. Jedno, jedyne zdjęcie. Wstawisz nawet na trochę, za kilka dni usuń jak chcesz. Ale daj się zobaczyć, no! :D Wszyscy wstawili, dosłownie wszyscy, więc ty też musisz. Tak będzie fair, bo teraz nie jest. Nawet ja dałam się namówić, bo Marcela i Miki mnie zmusiły xD
      Tak, próbowałam wzbudzić w tobie poczucie winy, żebyś wstawiła xD Udało mi się?
      PS: Jedno zdjęcie. Plosę... *robi oczka kota ze Shreka*

      Usuń
    9. No właśnie. Zgódź się. Nawet ja dodałam, chociaż jestem brzydka :(
      Musisz dodać :( Plosieee :'(

      Usuń
    10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    11. Marcela, mam pytanko :D
      Czy zgodziłabyś się, żebym zrobiła dzisiaj, albo jutro, wyjątek od szantażu? Bo chciałabym zrobić ankietę – nie wiem na jaki wybór się zdecydować, więc miałabym wtedy czas na napisanie według tego, co wyszłoby w tej ankiecie. Co ty na to?

      Usuń
    12. Spoko xD
      Powiedzmy, że to będzie taki bonusik :p

      Usuń
  2. ej nie koniecznie mu się podoba, powiedział tylko że jest ładna. :D - jak to mają chłopcy.
    no i rozdział świetny. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. tel : Halo?
    Lor : Tatuś?
    tel : Nie...
    Lor : Nie jesteś mój tatuś? Sąd ci udowodni, że jesteś!
    kurwa! jebłam! nie mogę! ja jebię! o w dupę!! hahahahhahahhaha
    rozdział zajebisty czekam na nexta
    Ps. Hahahahahahhahahahhahahahahhahahhhahhahahah sikam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to było rewelacyjne hahahaha:D
      Sitzu M.

      Usuń
  4. Zajefajny rozdział :3
    Cholernie żal mi jest Loree :C

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział :D
    Początek naprawdę smutny, a później śmiałam się na cały głos xD
    Nie mogę doczekać się rozwinięcia akcji miedzy Loree a Alexym ;3
    ~Slotkasasa

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam się z moimi poprzedniczkami, że początek rozdziału bardzo smutny :(. Ale potem reszta bombowa :D
    Sitzu M.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tatuś? Hahahhahah... Tatuś dla mnie było najlepsze... A potem sie okaże, że miał nimer irys.. xD Rozdział świetnhy!!

    OdpowiedzUsuń